sobota, 31 maja 2014

Rozdział 14

*Andrea*
Nie mogłam dojść do siebie, jeszcze do tego jeszcze jestem w ciąży z tym skurwysynem. Nie mam pojęcia co z tym problemem zrobić. Nigdy nie uważałam, że ciąża to problem, ale w tym wypadku nie umiem inaczej myśleć. Jeżeli usunę to w przyszłości jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że zajdę w ciążę. Nie chciałam w ten sposób stracić dziewictwa, nie chciałam aby Erik był tym pierwszym, ale teraz już nic nie zrobię. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju, powiedziałam:
- Proszę.- do mojego pokoju wszedł Marco, posłałam mu uśmiech który od razu odwzajemnił. Podszedł do mojego łóżka i zapytał:
- Mogę koło ciebie usiąść?-
- Oczywiście kochanie.- usiadł koło mnie i objął mnie delikatnie ramieniem, ja wtuliłam się w niego i razem położyliśmy się na łóżku, Marco zapytał mnie:
- Kochanie co chcesz zrobić? Wiedz, że zaakceptuje twoją decyzję.-

- Rozważam adopcję. Ponieważ w przyszłości chciałabym mieć dzieci, które zostały poczęte z miłości, a nie z powodu gwałtu. A poza tym to dziecko nie jest niczemu winne, ale nie mogłabym patrzeć na nie wiedząc, że jego ojcem jest Durm.-
- Rozumiem Cię kochanie według mnie to najlepsze wyjście. A chciałabyś ab y dziecko wiedziało, że to ty jesteś jego matką?-
- Tak, to się chyba nazywa adopcja otwarta?-
- Chyba tak. Będę cały czas przy tobie. Pamiętaj, że co by się nie działo ja Cię nie zostawię. Za bardzo cię kocham i za długo się o ciebie starałem aby w jakimkolwiek momencie twojego życia opuścić Cię. Pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na ziemi.-
- Dziękuję Marco, kocham Cię, bardzo mocno. Podczas siedzenia u Erika cały czas myślałam o tobie każdego dnia myślałam o tobie. Każdej nocy mi się śniłeś. Chciałam abyś mnie odnalazł i abyśmy w przyszłości byli szczęśliwi RAZEM.-
- Ty śniłaś mi się każdej nocy odkąd cię poznałem i też liczyłem, że kiedyś zechcesz być ze mną. To było największe marzenie. Nie marzę aby wygrać Mundial, Ligę Mistrzów, Bundesligę czy jakieś inne trofeum. Marzę o tym abyś była moją dziewczyną, wiem, że to nie odpowiedni moment, lecz pragnę cię zapytać. Andreo Klopp czy zechcesz zostać moją dziewczyną?-
- Tak, Marco oczywiście, że tak.- Marco przytulił mnie mocno do swojej klatki piersiowej i słyszałam bicie jego serca miało taki piękny rytm biło równo i nie przerwanie. Marco powiedział do mnie:
- Słyszysz kochanie, ono bije tylko i wyłącznie dla ciebie.- posiedzieliśmy w pokoju jeszcze jakieś 2 godz. potem poszliśmy na kolację którą przyrządził tata. Powiedziałam mu o moim planie względem dziecka. Poparł mój pomysł, powiedział jednak coś co mnie zdziwiło nawet bardzo mianowicie powiedział:

- Jednak, jeżeli zmienisz zdanie po urodzeniu dziecka, lub jeszcze podczas ciąży wiedz, że zaopiekuję się wami.- stałam trochę zdziwiona, ale kiwnęłam głową ze zrozumieniem, Marco powiedział:
- Jeśli twój ojciec uważa, że możesz zmienić decyzję co do dziecka wiedz, że zaopiekuję się nim jak własnym. Postaram się go obdarzyć największą miłością jaką zdołam.-

- Posłuchajcie mnie. Dziecko oddam do adopcji, to dziecko za bardzo będzie mi przypominało o Durmie.-
-W każdym bądź razie, wiedz, że jestem gotów wychować to dziecko najlepiej jak tylko będę potrafił.-
- Dziękuję wam.- resztę dnia spędziłam na oglądaniu filmów razem z Marco i tatą. Późnym wieczorem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Tata poszedł otworzyć. Po chwili w salonie pojawiły się trzy dobrze znane mi osoby. Mianowicie byli to moi dobrzy przyjaciele: Ania Lewandowska, Robert i Mario Götze. Ania od razu do mnie podeszła do mnie uściskała mnie mocno i powiedziała:
- Nie ważne co się będzie działo. Ja jako twoja przyjaciółka zawsze będę przy tobie.- to samo zrobili Robert i Mario. Cieszyłam się, że mam wśród nich wsparcie. Jutro miałam mieć pierwszą wizytę u psychologa, potem razem z Marco miałam pojechać do przychodni ginekologicznej aby zapisać się do ginekologa, aby prowadził ciążę. Marco obiecał, że przy mnie będzie a ja wiem, że dotrzyma słowa. Marco ma przeprowadzić się do mojego domu na ten ciężki tydzień w którym czeka mnie jeszcze składanie zeznań i pierwsza z wielu rozpraw w sądzie. Mam już wynajętego prawnika, którego znalazł mój ukochany chłopak. Będę musiała stawić czoło mojemu byłemu przyjacielowi, a obecnemu oprawcy. 


*Marco*
Nie wyobrażam sobie jak teraz musi się czuć Andi. Szczerze podziwiam ją tyle przeszła, a postanowiła donosić ciążę i urodzić to dziecko. Mimo iż zostało ono w tak okrutny sposób poczęte. Tak jak jej obiecałem będę przy niej choćby nie wiem co się działo. Będę z nią kiedy będzie na komisariacie składać zeznania, będę z nią kiedy będzie siedziała na ławie w sądzie jako oskarżyciel i będzie pogrążać Durma, będę przy niej podczas każdej wizyty u lekarza, będę z nią kiedy dostanie pierwszych skurczy, nie opuszczę jej kiedy będzie cierpieć podczas porodu i jeśli do tego dojdzie będę przy niej i będę pomagał jej wychowywać to dziecko. Nigdy jej nie opuszczę za dużo dla mnie znaczy.

*Jürgen*
Jestem w szoku uzmysławiając sobie jaką odpowiedzialną mam córkę. Jest twarda to widać od razu. Nie załamała się dowiadując się o ciąży. A Marco również mi zaimponował deklarując swoją obecność przy Andi. Widziałem jak bardzo ją kocha. Życzę im jak najlepiej. Jutro Andi idzie na policję aby złożyć zeznania potem będzie rozprawa i za prę dni ma wizytę u lekarza. Mam nadzieję, że to wszystko szybko się skończy i wrócimy do w miarę normalnego życia. 

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 13

*Marco* 14 dni później
Tak cholernie bałem się o Andi, a policja dalej nie trafiła na jakikolwiek ślad po mojej ukochanej. Minęły już 2 tygodnie Szczerze, że podejrzewałem Erika o to wszystko bo był zakochany w Andi, ale pomagał nam jej szukać. Krążyliśmy w kółko, a po Andi dalej zero śladów. Po dzisiejszym treningu postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę. Postanowiłem śledzić Durma. Trener znał moje zamiary. Pojechałem po treningu zaraz za Durmem. Jechał on na jakieś przedmieścia na pewno nie do siebie. Miałem  już prawie pewność, że to on stoi za porwaniem Andi.

*Andi*
Erik po porannej porcji batów dla mnie pojechał na trening. Zamknął dom na klucz, a wszystkie okna były zabite deskami. Poszłam do łazienki i przejrzałam się w lustrze i sama byłam w szoku. Zaschnięta krew pod nosem i pod rozciętą wargą, na twarzy pełno siniaków. Strach się bać jednym słowem. Poszłam do kuchni i wzięłam z lodówki coś do zjedzenia. Po dwóch godzinach przyszedł Erik. Zapytałam się z czystej ciekawości:
- Jak na treningu?-
- Pytasz się zdziro jak na treningu?! To ci powiem! Było fatalnie w całym klubie wszyscy skupiają się na tobie. W kółko Andi, Andi i Andi. Po prostu szlak człowieka trafia.- i znowu jego pięść wylądowała na mojej twarzy. Nie byłam w stanie się obronić bo Erik w całym jedzeniu które mi dawał rozcieńczał jakiś odurzający środek. Gdy skończył podszedł do lodówki i powiedział:
- Jadłaś coś z tej lodówki?!-
- Nie.-
- Nie kłam! Jadłaś czy nie?-
- No dobra jadłam bo ty chcesz mnie otruć to muszę coś normalnego jeść.-

- Zabiję Cię, jak wrócę idę do sklepu. Popamiętasz mnie sobie.- i wyszedł trzaskając drzwiami. Udałam się do salonu, usiadłam na sofie i zaczęłam płakać. Nagle usłyszałam walenie w drzwi. Byłam pewna, że to nie Durm ponieważ nie zdążyłby w tak krótkim czasie dojechać nawet do sklepu. Po chwili usłyszałam krzyk z drugiej strony drzwi:
- Andi jesteś tam?! To ja Marco! Andi słyszysz mnie?!- pierwsze co sobie pomyślałam to "O matko znalazł mnie!" strasznie się cieszyłam. Gdy na chwilę przestał walić w drzwi ja zapukałam z wewnętrznej strony i powiedziałam:
- Marco to naprawdę ty?-
- Andi kochanie ty moje. Jak się czujesz gdzie Durm?-
- Poszedł do sklepu, a czuję się lepiej wiedząc, że tu jesteś.-
- Też się cieszę poczekaj tutaj pójdę do samochodu po coś do wyważenia tych drzwi.-
- Dobrze tylko szybko.-


*Marco*
Nie mogłem uwierzyć, że znów słyszę jej głos. Tak bardzo się cieszę. W bagażniku na szczęście znalazłem pokaźny młot i ruszyłem z nim w stronę drzwi. Powiedziałem:
- Adni jesteś?-
- Tak. Tuż przy drzwiach.-
- Dobrze. Kochanie odsuń się od drzwi postaram się je wyważyć.- po kilku uderzeniach młotem w drewniane drzwi dostałem się do środka. Prawie nie poznałem Andi. Cała jej twarz była posiniaczona i zakrwawiona. Od razu przytuliłem ją z całych sił. Nagle usłyszeliśmy, że Durm podjechał na podjazd. Wparował do domu i wręcz poczerwieniał ze złości jak mnie zobaczył. Powiedział do mnie:
- Co ty tu robisz sukinsynu?-
- Przyszedłem po nią i nie mam zamiaru się bez niej ruszyć.- Durm zwrócił do Andi:
- I co dziwko myślałaś, że jak ten twój zakichany książę tu przyjdzie i weźmie cię stąd to ja i tak cię nie znajdę?-
- Nie waż się jej grozić gnoju!-
- Bo co mi zrobisz blondynko?!-
- Mianowicie to!- i rzuciłem się na Durma powiedziałem do Andi:
- Kochanie dzwoń na policję i do swojego taty.- waliłem na oślep póki ten frajer nie stracił przytomności. Po kilku minutach słyszałem już sygnały policyjne. Po chwili w drzwiach zobaczyłem funkcjonariuszy i trenera. Odszedłem od Durma i przytuliłem Andi. Smerfy (jak top czasami mówię na policjantów) skuli ledwo żywego Durma i zawlekli do radiowozu. Ja razem z Adreą i trenerem pojechałem do szpitala. Gdy dotarliśmy na miejsce zaniosłem Andreę na izbę przyjęć. Lekarz kazał mi i trenerowi zostać w poczekalni. W końcu z gabinetu po ok 50 min wyszła Andi. Była strasznie blada. Usiadła koło mnie i wtuliła się we mnie. Po chwili usłyszałem jak zasnęła.Po chwili z gabinetu wyszedł lekarz podszedł do nas i powiedział:
- Czy zastałem rodzica Andrei Klopp?-
- Tak ja jestem jej ojcem.- odezwał się trener lekarz chyba nie skojarzył nazwisk. Ja siedziałem w poczekalni razem z Andreą i czekałem co powie trenerowi lekarz.


*Jürgen*
Po długim czekaniu na korytarzu razem z Marco lekarz który badał Andi poprosił mnie do gabinetu i zaczął szokującą dla mnie rozmowę:
- Pan jest ojcem Andrei?-
- Tak, jej matka zmarła kilka miesięcy temu i Andi przyleciała do mnie, ale chcę wiedzieć co z nią doktorze to coś poważnego?-
- Naprawdę ciężko mi to mówić bo nigdy nie spotkałem się z takim okrucieństwem wobec tak młodej dziewczyny. Pana córka została dotkliwie pobita jak zapewne widać. Lecz oprócz tego obdukcja lekarska wykazała 7 krotny gwałt. W organizmie ma bardzo podwyższony poziom dextromethorphanu (DXM) który powoduje w dużych ilościach otępienie. Jest to pochodna morfiny, powoduje również halucynacje. Niestety pana córka jest w 2 tygodniu ciąży. Jak pan wie zgodnie z prawem ciąże która wynikła w wyniku gwałtu lub kazirodztwa można przerwać do 12 tygodnia. Jednak jeśli to zrobi w przyszłości będzie miała 20% szanse na zajście w ciążę. Musi pan porozmawiać z córką albo niech Andrea porozmawia z jakąś przyjaciółką ma taką?-

- Ma najlepszą przyjaciółkę do której zwracała się z każdym problemem. Oczywiście porozmawiam z nią, ale dalej mi się to w głowie nie mieści.-
- Szczerze to nie dziwię się panu. Mam córkę w jej wieku  i nie wyobrażam sobie jakby coś takiego jej się stało.-

- Andi została porwana w drodze na randkę ze swoim chłopakiem. Jej telefon znalazł jeden z moich podopiecznych 200 metrów od domu. Dziękuję za pomoc, a Andi będzie musiała zostać w szpitalu na odtrucie lub coś w tym stylu aby pozbyć się tego DXM z organizmu?-
- Przypisałem jej odpowiednie leki.-
- Dziękuję za pomoc.- uścisnąłem dłoń lekarza który wręczył mi do ręki wyniku obdukcji i reszty badań. Wyszedłem z gabinetu i Andi spała na ramieniu Reusa. Marco zapewne nie wie w jakim stanie jest Andi. Mam nadzieję, że nie odwróci się od niej, a Andi nie zamknie się w sobie. Marco wziął Andi na ręce i we trójkę wróciliśmy do domu. Reus zaniósł Adreę do pokoju i wrócił do mnie do salonu. Powiedział do mnie:
- I co powiedział lekarz.- popatrzyłem na niego nieprzytomnym wzrokiem, ale opowiedziałem mu wszystko co mi lekarz powiedział. Marco był w podobnym szoku jak ja. Od razu zadzwoniłem do Ani Lewandowskiej i powiedziałem do się stało. Powiedziała, że jak najszybciej postara się przylecieć i wesprzeć Andi. Byłem jej bardzo wdzięczny za pomoc. Musiałem znaleźć też dobrego psychologa dla Andi. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk telefonu który oznaczał przychodzący sms. Przeczytałem go nie patrząc na nadawcę. Okazało się, że sms był od Mario Götze napisał, że wsiądzie w najbliższy samolot do Dortmundu i pomoże nam wszystkim. Uzmysłowiłem sobie, że teraz czeka nas ciężki czas, ale nie możemy zostawić Andi z tymi wszystkimi problemami. 

-------------------------------------------------------------------------------
Sorka, że z Erika zrobiłam takiego sukinsyna, ale on najbardziej pasował według mnie jako zły charakter. Osobiście bardzo lubię Durma. Także sorka bardzo, że robię z tego bloga taki życiowy dramat. Jak myślicie jak postąpi Andi? Rozdziały na pozostałem blogi postaram się napisać w najbliższym czasie.

niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 12

*Andrea*
Szykowałam się na randkę z Reusem. Dakota po psiemu doradzała mi przy wyborze ciuchów. W końcu wybrałam jakiś zestaw. Uczesałam włosy w kłosa i lekko się pomalowałam. Efekt według mnie był zadowalający. Zeszłam do kuchni gdzie siedział tata, który zastanawiał się nad wyborem strojów na nowy sezon. Powiedziałam do niego:
- Tato może tak być?- tata podniósł wzrok i zakrztusił się sokiem który pił. Powiedziałam do niego:
- Aż tak źle?-
- Nie no co ty. Prawie cię nie poznałem. I nie wiedziałem, ze masz tatuaż na nadgarstku.-
- Oj tatuś jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz.-
- Aż się boję pytać.-
- Bardzo śmieszne. Mogę ci w czymś pomóc?-
- Nie trzeba myślę nad wyborem nowych strojów na najbliższy sezon.-

- To może daj zdjęcia na stronę Borussi i niech fani zadecydują jak stroje powinny wyglądać?-
- Andi jesteś genialna.-
- Oj tatuś nie przesadzaj. Dobra ja wychodzę bo się spóźnię.-
- Weź kurtkę ze sobą.- wzięłam moją ulubioną kurtkę i ruszyłam w stronę kina. W pewnym momencie usłyszałam jak coś za mną jedzie. Nie byłabym zdziwiona gdyby nie to, że kierowca ewidentnie mnie śledził. W pewnym momencie poczułam jak ktoś przykłada mi coś do ust. Próbowałam się uwolnić, ale to nic nie dało poczułam ciemność.


*Marco*
Stałem pod kinem i czekałem na Andi. Denerwowałem się jak przed pierwszą randką. Kupiłem Andi bukiet konwalii, wiedziałem, że to jej ulubione kwiaty. Andi spóźniała się już 15 min. postanowiłem do niej zadzwonić. Wybrałem numer i usłyszałem piosenkę, którą Andi ostatni mi czasy uwielbiała. Nie odbierała jednak usłyszałem tylko pocztę:
- Hej tu Andi nie mogę odebrać bo oglądam mecz BVB. Jak się skończy to oddzwonię. Zostaw wiadomość.- próbowałem jeszcze 5 razy, ale za każdym razem nie odbierała. Ruszyłem do jej domu, zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi i czekałem. Po kilkunastu sek otworzył mi trener. Powiedziałem mu co się stało, ale ten powiedział:
- Ale Andi wyszła z domu, bardzo się śpieszyła bo nie chciała się spóźnić. Bardzo się cieszyła na spotkanie z tobą. Radość biła na kilometr. A jak ją zobaczyłem to jej nie poznałem. Ale nie mam pojęcia czemu nie doszła na spotkanie. Zadzwonię do znajomych może ktoś ją widział.- ja zrobiłem to samo co trener. On zadzwonił do zarządu, a ja do zawodników, ale nikt jej nie widział. Po ok 30 min do domu trenera przyszedł Mats (najlepszy przyjaciel Andi zaraz obok mnie, chociaż czy chłopaka zakochanego po uszy można nazwać przyjacielem). Powiedziałem do niego:
- Widziałeś ją Mats.-
- Niestety nie, ale jak do was szedłem to znalazłem jej telefon. Był jakieś 200 m od domu.- wziąłem jej telefon do ręki. Ekran był pęknięty, a na tapecie o ironio...ja. Zdjęcie było podpisane "Oj mojej kochanej Lamie zimno? Jak Cię rozgrzać?" Uśmiechnąłem się na sam widok tej tapety. Wiedzieliśmy jedno: Andi została porwana, ale możemy zgłosić zaginięcie dopiero po dobie od zniknięcia. Cholernie się o nią bałem. Wróciłem do siebie i próbowałem zasnąć. Co było trudne ze względu na niepokój. 


*Jürgen*
Nie mogłem w to uwierzyć. Moja jedyna córeczka została porwana. Nie mogłem tej nocy zasnąć, strasznie się o nią bałem. Nie miałem pojęcia co się stało. Ktoś porwał ją ok 200m od domu. Jak to możliwe? Wstałem z łóżka i w komputerze znalazłem jakieś ładne zdjęcie Andi i napisałem ogłoszenie:
                                  Zaginęła!!!
 Dnia 25.05.2014 w godzinach wieczornych zaginęła Andrea Klopp. Lat 19. Jej telefon znaleziono 200 m od domu. Jeżeli ktokolwiek posiada informację związane z pobytem Andrei proszony jest o telefon pod podany numer. Za każdą pomoc będziemy wdzięczni. O pomoc proszą kochający ojciec, przyjaciele oraz chłopak. Telefon: 123-545-574.
 Wydrukowałem i przeczytałem czy wszystko jest. Wysłałem kopie wszystkim zawodnikom i członkom zarządu. Aby w razie jakiś uwag wprowadzili zmiany. Następnego dnia rano razem z Marco i Matsem rozwiesiliśmy ogłoszenia w całym mieście. Oraz daliśmy komunikat na stronie Borussi. Byliśmy też w miejscowej telewizji z prośbą o nadanie komunikatu o zaginięciu. Miałem nadzieję, że moja córeczka odnajdzie się cała i zdrowa. 

*Andrea*
Obudziłam się przywiązana do krzesła. Pomyślałam sobie, że pewnie jakieś psyhofanki Marco mnie porwały, lecz moje nadzieje zostały po krótkiej chwili rozwiane. Drzwi do pokoju w którym przebywałam otworzyły się i ujrzałam w nich osobę, która w ostatnich dniach bardzo mi podpadła, ale nie sądziłam, że ów człowiek będzie zdolny do czegoś takiego. Mianowicie w drzwiach zobaczyłam...ERIKA DURMA. Myślałam, że padnę na miejscu. Erik podszedł do mnie i powiedział:
- Witaj Andi, jak się spało? Witam w moich skromnych progach. Może to nie jest willa w Dortmundzie, ale mnie nikt nie odwiedza, więc nikt się nie dowie, że tu jesteś. Tatuś i twój zakochano-zakichany chłoptaś postawili na nogi cały Dortmund. Na szczęście ja nie jestem w kręgu podejrzanych bo "pomagam" im cię szukać. A teraz troszeczkę się zabawimy. Co ty na to?- ja jeszcze odurzona tym co mi dał powiedziałam ledwo:
- Erik proszę zostaw mnie. Wypuść mnie. Ja nie chcę odpuść.-
- Ciebie mam sobie odpuścić? W życiu teraz jesteś tylko moja i nikogo więcej.- rzucił mnie na łóżko i zaczął się do mnie dobierać. Próbowałam się bronić, ale byłam zbyt odurzona aby móc cokolwiek zrobić, a Erikowi sprawiało wielką przyjemność znęcanie się nade mną. I zrobił to. Nie zważając na moja protesty. Jego potrzeby musiały być zaspokojone. Nie obchodziło go, że swoim zachowaniem krzywdzi drugiego człowieka. Był zimnym draniem, teraz to do mnie dotarło. Chciałam jak najszybciej stąd uciec i znaleźć schronienie w ramionach taty lub Marco. Chociaż po tym co zrobił mi Durm czułam wstręt do mężczyzn i samej siebie. Lecz wiedziałam jedno. Marco nigdy by mnie nie skrzywdził, on mnie kochał. Po "wszystkim" leżałam skulona na łóżku i płakałam z bólu i zniszczenia psychicznego. Erik kucał z boku łóżka i mówił coś do mnie. Ja już nie miałam siły nawet go od siebie odepchnąć. Mówił do mnie:
- Gdybyś się nie rzucała na wszystkie strony to teraz być nie płakała.- splunęłam mu w twarz i powiedziałam do niego:
- Jesteś nikim. Jesteś zwykłym gnojem i skurwysynem.-
- Nie mów tak do mnie bo mnie denerwujesz, a nie chcesz bym się zdenerwował, bo ty na tym ucierpisz.-
- Bardziej niż teraz nie mogę cierpieć.-
- Uwierz mi, że możesz. Jeśli nie wierzysz to ci to udowodnię.- i zrobił to po raz kolejny. Chciałam zapaść się pod ziemię ze wstydu. Chciałam się bronić, ale najnormalniej w świecie nie miałam siły. Gdy Durm zakończył dręczenie mnie zamknął drzwi na klucz i wyszedł. Zostałam sama bez jedzenia ani wody. Chciałam się zabić, ale po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że bardzo skrzywdziłabym Marco i tatę. Zasnęłam marząc o tym, ze w końcu stąd wyjdę i znajdę szczęście. 

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 11

*Andrea*
Kiedy weszłam do domu od razu powitała mnie merdająca ogonem Dakota. Pomagałam tacie przy obiedzie. Poruszyliśmy temat moich relacji z Reusem. W sumie chciałabym się z nim pogodzić, ale wiem, że to nie łatwe. Postanowiłam jutro po treningu z nim pogadać. Mam nadzieję, że  zaczniemy od nowa. Bardzo mi na tym zależy. Mam nadzieję, że blondyn mnie wysłucha.

*Erik*
Zachowałem się jak ostatni tchórz. Czemu ja stamtąd uciekłem zamiast wszystko jej wytłumaczyć, ale w sumie co tu tłumaczyć założyłem się z Schieberem, więc nie ma o czym mówić. Ale dowiem, że Andi nie źle urządziła Schiebera. Ucieszyło mnie to podobno go do nieprzytomności pobiła. Czasami to ja się boję tej dziewczyny.

*Marco*
Strasznie tęsknię za Andi ta tęsknota mnie wykańcza. Muszę z nią pogadać wiem jak Durm ją potraktował. Jak można zakładać się o dziewczynę ja tego nie ogarniam. Ale jak "biednego" Juliana urządził istny majstersztyk. Ciekaw jestem czy będzie dzisiaj na treningu.

*Andrea*
Poszłam dzisiaj z tatą na trening. Od razu w tłumie chłopaków wypatrzyłam Lamę. Uśmiechnęłam się do niego, co dziwne on ten uśmiech odwzajemnił. Po treningu podeszłam do niego i powiedziałam:
- Marco możemy pogadać?-
- No dobra.- czekałam aż wszyscy opuszczą szatnię i w końcu usłyszałam głos blondyna:
- Możesz wejść Andi.- weszłam do tzw. Strefy Zamkniętej, ale Reusa nigdzie nie było. Okazało się, że brał prysznic. Po ok 5 min. szum wody ustąpił. A moim oczom ukazał się Marco Reus w samych bokserkach. Nie jednak fanka dałaby się pokroić za taki widok, a ja mam to za darmo. Ułaa, on wiedział, że ja nie trzeźwo myślę kiedy on stoi przede mną w takim "stroju". Powiedziałam do niego:
- Marco słuchaj chciałabym cię za wszystko przeprosić....- nie dał mi dokończyć tylko powiedział:
- Ciii. Nic nie mów Andi.- i pocałował mnie delikatnie, nie właściwie to ja go pocałowałam. To musiała zabawnie wyglądać z zewnątrz, ale my w tym momencie nie myśleliśmy. Na szczęście do niczego nie doszło tata urwałby mi głowę.. Marco zaprosił mnie do kina na wieczór. Zgodziłam się. To miała być nasza pierwsza randka. No właśnie w tym problem MIAŁA BYĆ.

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 10

*Andrea*
Obudziłam się o 8:30. Udałam się do łazienki w wzięłam prysznic. Znalazłam w szafie jakieś ubranie do biegania i ubrałam się w nie. Zeszłam do kuchni w której siedział tata, który powiedział do mnie:
- Część córeczko, jak się spało?-
- Dobrze, a tobie?-
- Też w porządku. Idziesz gdzieś?-
- Tak jak zawsze na przebieżkę.-

- Zrobiłabyś zakupy jak będziesz wracała?-
- Jasne daj mi tylko listę zakupów.-
- Poczekasz 5 min. to ją napiszę.-
- Jasne.- cały tata zamiast napisać zanim się zapyta, ale uwielbiam to jego rozbieganie. Parę minut później byłam już z Dakotą na spacerze. Zaczęłam od ćwiczeń, a pies siedział i mi się przyglądał. Powiedziałam do Dakoty:
- Co sądzisz, że zabawnie wyglądam robiąc te ćwiczenia rozciągające?- a ona zaśmiała się po psiemu. Nagle za sobą usłyszałam za sobą głos:
- Ja bym powiedział, że bardzo sexownie.- znałam ten głos, ale miałam nadzieję, że się myliłam. Odwróciłam się i zobaczyłam we własnej osobie Marco Reusa. Pomyślałam sobie "Jeszcze tego capa mi tutaj brakowało." Powiedziałam do niego:
- Co twoja dziewczyna spuściła Cię ze smyczy, więc idziesz do parku polować na wolne lub teoretycznie wolne jednostki?-
- Coś w tym stylu.-
- Aha ciekawe, ale twoja sztuczką z udawanym związkiem nie wyszła nie umiesz trzymać kciuka za zębami.- pomyślałam sobie "Andrea 1, Marco 0." Widząc minę Reusa ledwo powstrzymywałam śmiech. Reus na to:
- Posłuchaj Andrea chciałbym z tobą porozmawiać. Mógłbym?-
- Ugh jak długo?-
- Może wybierzemy się na wycieczkę tak na cały dzień i w spokoju porozmawiamy?-

- Przykro mi. Jestem już z kimś umówiona.-
- Aha to może kiedy indziej.-
- Może to trzymaj się.-
- Na razie.- zapięłam Dakotę do specjalnej uprzęży dzięki której wygodniej mi się biega z psem i udałam się na przebieżkę.


*Marco*

Byłem na spacerze z Mike'iem i zobaczyłem Andreę. Ćwiczyła pewnie przed bieganiem. Muszę przyznać, że figurę ma świetną. Udało nam się nawet w spokoju porozmawiać. Chciałem z nią porozmawiać, ale okazało się, że już się z kimś umówiła. Szkoda, mam nadzieję, że innym razem się uda. Udałem się z Mike'iem do sklepu po coś na obiad. Nie spodziewałem się, że znów ją spotkam. Robiła jakieś zakupy do domu. Postanowiłem się przyłączyć. Podszedłem do niej od tył i powiedziałem:
- No zaskoczyłaś mnie, nie spodziewałem się, że tak szybko się zobaczymy.- momentalnie się odwróciła i uśmiechnęła się do mnie. Pomogłem jej zrobić zakupy i zaproponowałem, że odprowadzę ją do domu. Tak też uczyniłem. Szliśmy do jej domu i rozmawialiśmy jak za dawnych czasów. Gdy upewniłem się, że bezpiecznie weszła do domu wróciłem do siebie i przygotowałem rzeczy na trening. Po czym udałem się na SIP.


*Erik*
Siedziałem w szatni obmyślając gdzie mógłbym zabrać córkę trenera. Po chwili przyszła reszta piłkarzy. Zamieniliśmy kilka słów i przebraliśmy się na trening. Po chwili wszedł do nas trener i powiedział:
- Dobra moje panienki czas na trening.- gdy byłem już na murawie ujrzałem Anreę, która siedziała na trybunach gdy zobaczyła, że patrzę na nią uśmiechnęła się i pomachała mi. Widziałem wkurzoną minę Reusa. To było mi bardzo na rękę. 


*Hanna*
Siedziałam na ławce trenerskiej i przeglądałam najnowsze wieści ze świata mody. Co jakiś czas zerkając na murawę. W pewnym momencie zobaczyłam jak Durm szczerzy się do córki trenera, a Reus jest wściekły na niego. Wiedziałam, że on coś czuję to taj przybłędy z Polski, ale co ja mogę zrobić? Nie mam pojęcia jak ja legalnie unieszkodliwić. Musiałam uzgodnić to z Tarą. 

*Andrea*
Tak jak obiecałam Erikowi przyszłam na trening BVB. Jak zawsze to było jedno wielkie ZOO. Tata próbował ich uspokajać, ale nie na wiele się to zdawało. Po treningu cichaczem udałam się pod szatnię chłopaków. Po chwili wyszedł z niej Reus. Powiedział do mnie:
- Cześć Andi, miłej randki.- i pocałował mnie delikatnie w policzek. Ja odpowiedziałam:
- Dziękuję.- czekałam na Erika, lecz nagle usłyszałam z szatni jakieś śmiechy. Wiem, że to nie kulturalne, ale postanowiłam posłuchać. Mówił akurat Schieber:
- To jak Erik? Jak soi nasz zakład? Przeleciałeś córeczkę trenera?-
- Jeszcze nie, ale wszystko jest na dobrej drodze.-
- Pamiętasz stawkę?-
- Nie oskubiesz mnie z 500 Euro. Dobra ja spadam bo mam spotkanie z Andreą.- byłam zszokowana. Czemu on to zrobił. Założył się, że mnie zaliczy o 500 Euro. Nie ja mu tego nie daruję. Widziałam jego zdziwioną minę kiedy wyszedł z szatni. Powiedziałam:
- A więc jestem tylko tyle warta 500 Euro?!-
- Andi to nie tak.-
- A jak do cholery jasnej?!- nie zauważyłam jak z szatni wyszli pozostali piłkarze. Erik powiedział:
- Andi spokojnie opanuj nerwy.- i położył mi rękę na ramieniu wygięłam mu ją w tzw. skrzydełko kurczaka. i powiedziałam:
- Pamiętaj sukinsynu nigdy, ale to nigdy nie zakładaj się z kumplem że zaliczysz dziewczynę bo nie wiesz co może cię spotkać z jej strony.- popatrzył na mnie ze strachem w oczach i...uciekł. Usłyszałam jak Schieber mówi do Romana:
- Ostra lubię takie.- momentalnie się odwróciłam i popatrzyłam na niego z mordem w oczach. Wszyscy momentalnie odsunęli się od Schiebera widząc mój wzrok. Powiedziałam do niego:
- To ode mnie za brak szacunku dla dziewczyn.- i dostał ode mnie z prawego sierpowego. W końcu trenuję kung-fu umiem się bić. Gdy odchodziłam, Julian powiedział coś co mnie totalnie wyprowadziło z równowagi:
- Ty sama nie masz do siebie szacunku. Jesteś taka sama jak twoja matka. Puszczasz się od Marco do Erika i pewnie zaraz znów polecisz do Reusa.- zniosę jeszcze krytykę wobec mnie, ale nikomu nie pozwolę obrażać mamy. Rzuciłam się na niego, a ten stracił równowagę okładałam go pięściami na ślepo. Chłopaki próbowali mnie odciągnąć gdy Julek był już nieprzytomny, ale ich słowa do mnie nie docierały. Do rozsądku doprowadził mnie dopiero tata. Odciągnął mnie od niego i zapytał:
- O co poszło?-
- Obrażał najpierw mnie potem mamę. Ja krytykę wobec mnie zniosę, ale nikomu nie pozwolę obrażać mamy.-
- Rozumiem kochanie.-
- Tato czy ty naprawdę uważasz, że się puszczam?- nawet nie zauważyłam jak podeszli do nas inni piłkarze. Tata odpowiedział:
- Skarbie oczywiście, że nie czemu mnie o to pytasz?-
- Bo Julian tak uważa i boję się, że niektórzy piłkarze też tak uważają.- nagle odezwał się Kuba:
- Niby jak masz być puszczalska, skoro masz na palcu pierścień czystości? A tak jak mam być szczery to według mnie ty taka nie jesteś.-
- Dzięki Kuba.- Łuki na to:
- Uważam tak samo jak Kuba. Miałaś prawo go tak załatwić skoro obrażał twoją zmarłą mamę. A co do tego jak go urządziłaś to gdzie się nauczyłaś tak bić?-
- Trenuję od kilkunastu lat kung-fu.-
- Fajnie. Nauczysz mnie paru chwytów może na meczu jakimś je wykorzystam.-
- Nie ma problemu.- usłyszałam jak Kuba mówi do chłopaków:
- Jeżeli ktoś uważa tak jak Schieber to niech lepiej wyjdzie.- o dziwo nikt nie wyszedł. Następnie Kuba zwrócił się do mnie:
- To kiedy drużyna Borussi Dortmund ma się stawić u ciebie na treningu?-
- Że co?!-
- No to ty byłabyś idealnym trenerem od przygotowania fizycznego.-
- Ale ja już pracuję na jednym stanowisku u was.- Kuba z niechęcią:
- O rzesz, a nie da się tego połączyć?- tata na to:
- Nie wiem, jak treningi siłowe będą rano. A Andi będzie miała wykłady na później to może się to udać. To w sumie dobry pomysł. Co ty na to Andi?-
- No dobra, ale uprzedzam, że nie dam nikomu taryfy ulgowej.- i tutaj usłyszałam jęk Polaków. Wróciłam do domu z tatą i z lepszym humorem. 


------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli chodzi o mecz szkoda słów na debilizm i ślepotę sędziego. Bramka była ewidentna, ale cóż zrobić. Jak to ktoś powiedział "Gdzie Bayern nie może tam sędzia pomoże" i zupełnie się z tym zgadzam. Pozdrawiam serdecznie. 

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 9

*Andrea* 
Biegałam właśnie z dakotą po parku. Sport to zdrowie w końcu. Miałam na uszach moje ulubione słuchawki (oczywiście te z BVB). W pewnym momencie poczułam, że ktoś dotyka mnie lekko w ramię. Zdjęłam słuchawki z uszu i odwróciłam się w stronę osoby która miała do mnie jakąś sprawę. Gdy już zobaczyłam owego człowieka. Był to Erik Durm. Według mnie był spoko. Takie odnosiłam wrażenie po kilku treningach na których byłam. Powiedziałam do niego:
- Hej Erik co tam?-
- Wszystko ok, a co u ciebie?-
- Szczerze to facet dla którego straciłam rezon okazał się idiotą.-
- Nie wnika, ale wiem, że chodzi o Reusa. Może masz ochotę na gorącą czekoladę to dobre na złamane serce.-
- Tyle ich złamałeś czy ty miałeś je złamane?-
- Ta druga wersja. Chociaż według mnie nikt nie zasługuje na złamane serce szczególnie taka wyjątkowa dziewczyna jak  ty.- i spiekłam raczka. Erik od razu to zauważył, powiedział do mnie:
- Pięknie się rumienisz. To co idziemy?-
- W sumie możemy, a co z psem?-
- A jest grzeczna nie zrobi niespodzianki pod stołem?-
- Skąd Dakota to aniołek.-
- W takim razie może iść.- szliśmy do taj kawiarni o której opowiadał Erik i cały czas się śmialiśmy było naprawdę super. 


*Marco*
Byłem z Mike'iem na spacerze w oddali zobaczyłem Andreę w towarzystwie Erika Idioty Durma. Nie znoszę tego gościa uważa się za Bóg wie kogo a nie gra nawet systematycznie w pierwszym składzie. Widziałem, że gdzieś razem idą. Podążałem za nimi wzrokiem i zorientowałem się, że Erik zabiera ją do kawiarni. Po drodze cały czas się śmiali nie powiem zabolało. To ja miałem być na miejscu tego gówniarza. Postanowiłem iść za nimi. Zachowałem bezpieczną odległość i widziałem, że siedzą w kawiarni i śmieją się do siebie. Wróciłem do domu i postanowiłem spędzić ten wieczór w towarzystwie mojego przyjaciela Jacka Dannielsa. 


*Erik*
Mój plan powoli się wypełnia. Andi coraz bardziej się otwiera przede mną. Dzisiaj po treningu założyłem się z Schieberem o 500 Euro, że w ciągu miesiąca zaliczę Andi. Wtedy nie myślałem o uczuciach do Andi nie powiem głupio mi teraz, ale nie mogę cofnąć zakładu, wiem że jeśli ona się o tym dowie to mnie znienawidzi. Słuchałem ciekawych epitetów Andi skierowanych w stronę Reusa. Byłem bardzo zadowolony, że tak go nie znosi. 

*Andrea* 
Erick to naprawdę uroczy facet. Cierpliwie mnie wysłuchał mnie i próbował pocieszyć. Cieszyłam się, że taki jest w stosunku do mnie. Odprowadził mnie pod dom i powiedział:
- Andi, a może byśmy się jeszcze spotkali? Co ty na to?-
- Z chęcią. To kiedy?-
- Może być jutro po treningu zabiorę cię w ciekawe miejsce.-

- Spoko, a jak mam się ubrać?-
- Może być na sportowo. Bo to będzie aktywny wypoczynek.-
- Będziesz miał siły po treningu?-
- Możliwe, że nie ale w twoja obecność jest lepsza niż najlepszy energetyk.-
- No to przyjdę na trening. Aby Cię obserwować.-
- To do zobaczenia jutro.- zauważyłam, że chłopak nieznacznie zbliżył swoją twarz do mojej. Wiedziałam co to oznacza, ale nie chciałam tego przerwać. Położyłam swoje ramiona na jego szyi. Po chwili jego usta gościły na moich. To było bardzo przyjemne. Jego usta nie smakowały tak jak usta Reusa, ale nie mogę narzekać. Gdy oderwaliśmy się od siebie. Słyszałam tylko nasze przyspieszone oddechy. A widziałam tylko oczy Erika. Powiedziałam do niego:
- To do zobaczenia jutro.- i pocałowałam go w policzek i weszłam do domu. 


*Jürgen*
Z okna widziałem jak moja córka całuje się z Erikiem. Szczerze nie byłem z tego zadowolony. Ale to jej wybór nie mogłem maczać w tym palców. Lecz nie chciałem aby moja córka cierpiała. Czekałem spokojnie na Andreę w kuchni z kolacją. Po chwili do kuchni wparowała najpierw Dakota, a potem uśmiechnięta od ucha do ucha Andrea. Powiedziałem do niej:
- Jak było na spotkaniu z Erikiem?-
- Bardzo fajnie. A co na kolację?-
- Kanapki z szynką i pomidorem.-
- To super.- po kolacji oglądnęliśmy film i Andrea poszłam spać. Ja posiedziałem jeszcze chwilę na dole i również udałem się na spoczynek. 


czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 8

Drogie czytelniczki tegoż bloga. Kilkanaście dni temu natrafiłam na genialne blogi pewnej autorki. Dziewczyna pisze super opowiadania głównie o Mario Goetze, a ma mało komów. Jakbyście mogły wesprzeć ją kilkoma komami. Naprawdę warto przeczytać jej blogi. Pod rozdziałem podam wam linki do jej blogów, a teraz zapraszam na rozdział.

*Andrea* 2 tygodnie po meczu na SIP-ie
BVB wygrało puchar Niemiec 3:0 oł jeah. Lewy 2x i 1x Reus.
Siedziałam na lotnisku i żegnałam się z Anią i Robertem. Ania powiedziała mi:
- Andi spokojnie Marco wróci do ciebie z podkulonym ogonem.-
- Aniu ja chciałabym aby on po prostu był, a nie żeby przybiegł z podkulonym ogonem. Ale w sumie tego kwiatu jest pół światu. Nie będę płakać za farbowaną blondynką.-
- Ty sama w to nie wierzysz co?-
- Dokładnie, ale zawsze warto spróbować.-
- W sumie masz rację, ale jak będziesz w końcu z Marco to chłopak nie będzie miał łatwego życia z tobą.-
- Bywa.-
- Będę tęsknić.-
- Może przyjadę, ale na pewno nie moim autem.-
- Czemu?-
- Pomyśl auto z designem BVB w Monachium? Przepraszam, ale kocham swoje autko.- i obie zaczęłyśmy się śmiać. W pewnym momencie zauważyłam Marco jak wchodzi na terminal w towarzystwie jakiejś szatynki (bardzo ładnej z resztą) podszedł do nas i powiedział:
- Hej wszystkim to jest Hanna, moja nowa dziewczyna.- nie powiem zabolało. Powiedziałam do Ani po polsku:
- Anka ona jest ładną Niemką coś mi tutaj nie gra. Te dwa słowa nie mogą się łączyć.-
- Fakt Andi masz rację. Ona jest bratanicą Zorca, także obraca się wśród chłopaków.-
- Że co?!-
- Yhm, ja za nią nie przepadam, ale wiem, że zawsze jej się Marco podobał.- w pojedynku Hanna kontra Andi wygrywa Hanna 1:0. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i odprowadziliśmy wzrokiem Lewandowskich. Marco zapytał mnie:
- Andrea jedziemy w kierunku twojego domu podwieźć Cię?-
- Nie dzięki przejdę się.-
- Jak chcesz.- poszłam do kawiarni i zamówiłam sobie ciastko i Nestea brzoskwiniowe. Wychodziłam z lotniska gdy usłyszałam rozmowę Marco z Hanną:
- Po co mam udawać przed tą dziewczyną, że jesteśmy ze sobą, przecież ty mnie nawet nie lubisz.-
- Chodzi o to aby w niej zazdrość wzbudzić.-
- Co będę z tego miała?-
- Satysfakcję, że mi pomogłaś.-
- Ugh no dobra.- i rozeszli się w różne strony. Czego jak czego, ale takiego zagrania ze strony Reusa się nie spodziewałam. Powoli udałam się w stronę domu.


*Marco*

Wiem, że to było dziecinne, ale nie wiem jak zwrócić uwagę Andrei na siebie. Tak strasznie mi na niej zależy. Tylko na niej. Na nikim więcej. On jest dla mnie jak tlen bez niej nie żyję normalnie chociaż znamy się tak krótko. Gdybym porozmawiał z nią o tym co czuję może teraz razem bylibyśmy na randce, lub robilibyśmy coś innego,ale razem. A tak to nie mam nic. Hanna jest nawet spoko koleżanką, ale nic więcej z tego nie będzie. Moje serce należy tylko do jednaj osoby do Andrei.

*Erik*

Wracałem z popołudniowego treningu biegowego gdy nagle zobaczyłem w oddali znajomą postać. Tą nienaganną figurę rozpoznam wszędzie. To była Andrea Klopp córka naszego trenera i dziewczyna w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Reus jest idiotą, że o nią nie walczy.Za to teraz mam pole do popisu. Andi była inna niż dziewczyny jakie poznałem w swoim życiu. Kochała muzykę, piłkę nożną, motocykle i grzebanie w silnikach. Zastanawiałem się czy nie zatrudnić jej jako naszego klubowego DJ-a. Byłaby świetna muszę o tym porozmawiać z trenerem. Muszę zrobić coś co wywrze na niej wrażenie. Mam nadzieję, że mi się uda. Chociaż wiem, że trener chciałby aby jego córka była z Reusem, ale Marco na tym nie zależy. 

NAPRAWDĘ WARTO ZAJRZEĆ 
A oto linki do blogów które chciałam polecić:
* http://milosc-na-boisku-usmiech-na-twarzy.blogspot.com/
* http://bracia-z-dortmund.blogspot.com/
* http://nur-der-bvb-dortmund.blogspot.com/

środa, 14 maja 2014

Nowi bohaterowie i ważna informacja :)

Erik Durm - 22 letni piłkarz BVB. Nie przepada za Reusem. Bardzo podoba mu się córka jego trenera. Będzie dla Andrei ostoją podczas ciężkiego okresu w życiu dziewczyny. Podziwia dziewczynę, że mimo wielu niepowodzeń w życiu ona wciąż się nie poddaje. Podziela jej pasję zarówno motoryzacyjną jak i muzyczną. Czy Andi odwzajemni jego uczucia?

Anna Lewandowska - 25-letnia zawodniczka karate tradycyjnego i żona Robert Lewandowskiego. Najlepsza przyjaciółka Andi. Świetnie dogaduje się z nastolatką. Andi często zwierza się jej z różnych sekretów i prosi ją o radę. Mimo dzielącej ich odległości ich przyjaźń nadal trwa.




Robert Lewandowski- 26-letni napastnik Bayernu Monachium.  Największe ciasteczko polskiej reprezentacji.Najlepszy przyjaciel Andi. Poznają się w parku podczas porannej przebieżki. Staje się najlepszym przyjaciele dziewczyny. Krytykuje postawę swojego przyjaciela - Marco, który nie walczy o dziewczynę na której mu zależy. 

Hanna Zorc - bratanica Michaela Zorca. Ma wielką chrapkę na Marco. Nie jest jednak świadoma tego, że jej obiekt westchnień oddał serce innej. Nie znosi córki trenera. Przyjaźni się z Tarą. Jest lubiana wśród piłkarzy i próbuje ich nastawić przeciwko Andi. Ma staż na stanowisku fotografa BVB.

-----------------------------------------------------------------------
Dodałam kilku nowych bohaterów z ich perspektywy również będą pisane rozdziały, przez co będą one dłuższe. Zmieniłam ustawienia na WSZYSTKICH blogach i anonimki też mogą dodawać, ale proszę o podpisywanie się pod zostawionymi komentarzami. Pozdrawiam Ewi Borussen. 

wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 7

*Andrea* 2 miesiące później
Od dania w którym podziękowałam Marco za prezent minęło 2 miesiące. Ani razu nie rozmawialiśmy. To było naprawdę okropne, tęskniłam za jego żartami. Dzisiaj ostatni mecz Roberta w BVB przed finałem pucharu Niemiec. Bramkę którą strzelił z rzutu wolnego zadedykował…mi. Robił wtedy taką charakterystyczną cieszynkę. Mianowicie biegł przed siebie i udawał, że na kogoś wpada. Już kilka bramek mi zadedykował w ten sposób. Ania obok której siedziałam już ryczała. W pewnym momencie poczułam, że w mojej kieszeni wibruje telefon. Wyszłam z sektoru i udałam się do tunelu. Na stadionie już wszyscy mnie znali. Zauważyłam, że dzwoni do mnie Mario Götze, którego poznałam kiedy byłam w Monachium z Lewandowskimi. Odebrałam i powiedziałam:
- Hejka Mario, co tam?-
- Ok siedzę na ławce i liczę na cud, że mnie trener wpuści na boisko.-
- Aha czyli nie za ciekawie.-
- Raczej tak jak zwykle.-
- Mario nie załamuj się będzie ok.-
- A co porabiasz?-
- Oglądam jak nasi miażdżą Herthę.-
- Aha czyli u was normalnie?-
- Dokładnie-
- Słuchaj jak im idzie Lewemu, bo Mandžukicia znieśli a nic nie strzelił.-
- Lewy już dwie.-
- Andi wiesz co to oznacza?-
- O Matko. Dzięki Mario miłego świętowania.-
- Wolałbym z wami świętować.- pobiegłam szybko do ławki trenerskiej i podbiegłam sprintem do taty. On coś tam krzyczał do pszczółek, a ja cierpliwie czekałam aż się uspokoi. Ławka trenerska miała ze mnie nie złą bekę. Tata w końcu się uspokoił się i odwrócił się w moją stronę i powiedział:
- Andi co się stało, że tutaj przyszłaś?-
- Słuchaj mnie tato uważnie.-
- No.-
- W meczu Bayernu, Mandžukicia znieśli.-
- Ile strzelił?-
- Ani jednej, wiesz co to znaczy? Lewy ma koronę!!!-
- Matko nie wierzę.- i mnie mocno uściskał. Powiedział do mnie:
- Chcesz mu ją wręczyć?-
- Mogę?-
- W gabinecie trenera gości jest pokrowiec z sukienką ubierz ją i zrób sobie ładny makijaż, pójdzie z tobą Zorc.-
- Dobra, napiszę do Ani aby mi z fryzura pomogła.-
- Dobrze tam masz wszystkie rzeczy napisz mi sms-a jak skończycie wtedy Zorc do was przyjdzie i zaprowadzi cię do faceta który przekaże ci nagrodę dla Lewego. Jeśli chodzi o przemowę to powiedz coś od serca.- byłam zszokowana, ja miałam wręczyć Lewandowskiemu armatę dla króla strzelców. Napisałam Ani sms-a o treści „Zejdź do tunelu musisz mi pomóc.” Ona odpisała „Jasne nie ma problemu, już idę.” Po ok 5 min. zauważyłam w tunelu sylwetkę Lewandowskiej. Podeszła do mnie i powiedziała:
- Co się stało?-
- Może nie będę owijać w bawełnę. Twój mąż został królem strzelców, a ja mam mu wręczyć nagrodę musisz mi pomóc z fryzurą i makijażem dobrze?-
- A co w meczu Bayernu?-
- Mandžukicić zszedł kontuzjowany, a ani jednej bramki nie strzelił.-
- Matko jak ja się cieszę. Oczywiście, że ci pomogę.- po chwili byłyśmy już w gabinecie taty. Gdy zobaczyłam w jakiej sukience mam wręczyć Robertowi nagrodę myślałam że zdębieję. Była piękna, do tego piękne sandały na  płaskich obcasach. Ania pomogła mi spiąć włosy. Po zakończeniu  całego tego ceremoniału. Wysłałam sms-a do taty „Już jest gotowa.” Po 3 min w naszych drzwiach pojawił się Zorc. Lekko mówiąc był w szoku. Poprowadził mnie do pomieszczenia gdzie siedział facet, który grawerował na armacie imię i nazwisko mojego przyjaciela. Gdy skończył zapytał się Zorca:
- To ona ma to wręczyć?-
-Tak.-
- Wie co powiedzieć?-
- Tak.-
- Dobrze.- wzięłam tą jakże cenną rzecz i poszłam do tunelu, Zorc powiedział:
- Co powiesz?-
- Coś z serca. Denerwuję się.-
- Spokojnie jak powiesz coś z serca nie masz się co denerwować.- spiker już zapowiadał, że Lewy otrzymał koronę. Wszyscy bili mu brawo. Spiker powiedział:
- A armatę dla najlepszego snajpera Robertowi Lewandowskiemu wręczy...Andrea Klopp.- Ania powiedziała:
- Marco padnie jak cię zobaczy.-
- Wątpię.-
- Wierz mi, że tak będzie.- weszłam powoli na murawę wokół siebie słyszałam oklaski i kibiców BVB skandujących nazwisko Roberta. Szczerze miałam miękkie kolana. Podeszłam do Lewego miałam mikrofon w ręce i mówiłam:
- Drogi Robercie w imieniu wszystkich kibiców chciałabym ci podziękować za te 4 wspaniałe lata przez które grałeś w Borussi Dortmund. Ponad 100 razy słyszałeś jak kibice skandują twoje nazwisko po każdej zdobytej bramce. Dziękujemy za każde ciepłe słowo skierowane w stronę kibiców BVB. Życzymy ci powodzenia w nowym klubie, a na razie mam nadzieję, że nie ostatni raz wręczam ci tą armatę symbol zwycięstwa w kwalifikacji strzelców Bundesligi w sezonie 2013/2014.- Lewy odebrał ode mnie nagrodę i wycałował mnie w oba policzki. Potem mini sesja zdjęciowa.


*Marco*
Gdy ją zobaczyłem w tej białej jak śnieg sukience od razu przypomniałem sobie nasze wspólne chwile. Postąpiłem jak ostatni kretyn. Wiem od Lewego, że ona za mną tęskni. Ja też za nią tęsknię. Podeszła z Lewym do żółtego sektora i krzyknęła:
- Najlepszy snajper minionego sezonu Roobert...-
- LEWANDOWSKI!!!!!-
- Robert?-
- LEWANDOWSKI!!!!!- to było naprawdę super. Gdy wszyscy wychodzili z trybun zauważyłem, że Andi również wychodzi. Złapałem ją za nadgarstek i powiedziałem:
- Możemy pogadać?-
- Teraz?--
- Zależy mi na tym.-
- teraz nie mogę miałeś na to bite dwa miesiące. Dopiero kiedy założyłam jakąś sukienkę, ty w końcu raczyłeś się odezwać?-
- Andi to nie tak.-
- A jak?! Czekałam 2 miesiące! Rozumiesz przez dwa miesiące próbowałam się z tobą skontaktować. Siedziałam w oknie każdego wieczoru i jak głupia liczyłam, że przyjedziesz i porozmawiasz ze mną, a ty? Nawet głupiego sms-a nie napisałeś. Zniknij mi z oczu raz na zawsze!!-
- Andi proszę.-
- Głuchy jesteś?!- pomyślałem sobie "A niech stracę." i pocałowałem ją. Na początku odwzajemniła pocałunek, lecz po krótkiej chwili oderwała się gwałtownie ode mnie i wymierzyła mi w twarz mocnego sierpowego. Nie powiem zabolało. Ale nie bardziej niż to co powiedziała potem:
- Nigdy więcej nie waż się tego robić! Jesteś dla mnie nikim.-

*Jürgen*
Widziałem jak Marco postąpił wobec mojej córki, ale wiedziałem że oboje coś do siebie czują, lecz Andi chciała z nim najpierw z nim porozmawiać, a dopiero później myśleć nad czymś poważniejszym. Było mi żal oboje Andi bo cierpiała bardzo przez te 2 miesiące, a Marco bo swoją głupotą i popyrtaniem wszystko zepsuł. Liczyłem, że ta dwójka się dogada ze sobą. Muszę czekać. Ale wiem, że nie tylko ja im kibicuję. Cała Borussia chciałaby aby oni byli ze sobą również Mario który zauważył, że Marco zmienił się od poznania Andi. Trzeba czekać. 

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 6

*Marco*
Leżałem na łóżku i myślałem, że tuż za moją ścianą śpi anioł. Nie mogłem zasnąć bo cały czas myślałem o tej wspaniałej dziewczynie. Gdy już miałem zasypiać usłyszałem jej przeraźliwy krzyk. Niczym torpeda wyskoczyłem z łóżka i niczym sprinter popędziłem do sypialni w której spała Andi. Wpadłem do pokoju i ujrzałem siedzącą na łóżku dziewczynę, która płakała i trzęsła się ze strachu. Podszedłem do niej i z lekkim wahaniem przytuliłem do siebie, a ona wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.Płakała cały czas nie wiedziałem jak ją uspokoić. Powtarzałem w kółko:
- Już Andi jestem tu. Wszystko ok.-
- Nie Marco nic nie będzie ok.-
- Co ci się śniło? Powiedz poczujesz się lepiej.-
- Wiesz śniła mi się mama, ale nie była sama. Był z nią jakiś ciemny anioł. Powiedział, że zabierze mi wszystkich którzy są dla mnie ważni. Od razu pomyślałam o...-
- Tacie.- przerwałem jej
- Tak, ale też o Lewiznie, Ani i o... tobie.- i popatrzyła na mnie tymi zaszklonymi od płaczu oczami. Ostrożnie przybliżyłem swoją twarz do jej, pocałowałem ją. Jej usta smakowały poziomkami. Oderwałem się od niej i powiedziałem:
- Wszystko będzie ok, obiecuję Ci to.- znowu ją pocałowałem. Tylko tym razem bardziej namiętnie. Nie mogłem się opamiętać, nie ja nie chciałem się opamiętać. Coś w mojej głowie krzyczało "Daj jej spokój, znacie się kilka godzin! Skrzywdzisz ją! Pomyśli, że szukałeś w niej pocieszenia!" dopiero wtedy oprzytomniałem. Z wielką niechęcią oderwałem się od poziomkowych ust i powiedziałem:
- Przepraszam nie powinienem był.-wstałem z jej łóżka i wróciłem do siebie. Myśląc nad własną głupotą. 


*Andrea*
On mnie pocałował. Marco Reus mnie pocałował. To się nie działo. Ale zabolało to co powiedział "Przepraszam nie powinienem." Położyłam się do łóżka i jakimś cudem zasnęłam. Obudziło mnie smyranie po nosie. Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechnięta mordkę Marco, który trzymał tacę ze śniadaniem. Były na niej tosty, sok pomarańczowy, dżem ananasowy i mała różyczka we flakoniku. Uśmiechnęłam się serdecznie w stronę blondyna i powiedziałam:
- Dziękuję ci bardzo.- gdy zjadłam udałam się do łazienki i i przebrałam się we wczorajsze rzeczy. Wychodząc z łazienki zobaczyłam, że blondyn siedzi na łóżku i dziwnie mi się przygląda. Powiedziałam do niego:
- Coś nie tak?-
- Nie, nie tak tylko podziwiam.-
- Żeby było chociaż co.-
- Czemu zaprzeczasz, że jesteś śliczna?-
- Bo nie jestem.-
- Dlaczego tak sądzisz?-
- Ja nie sądzę ja to wiem.-
- Co do dzisiaj w nocy nie chciałbym aby coś się między nami zepsuło. Zapomnijmy o tym tak będzie najlepiej.- pomyślałam sobie "Taak ciekawe dla kogo?" ale powiedziałam:
- Rozumiem.-
- Nie miej do mnie żalu, po prostu jesteś dla mnie zbyt ważna i nie chcę cię skrzywdzić.-
- Rozumiem.- w pewnym momencie usłyszałam dźwięk telefonu. Popatrzyłam na wyświetlacz i obczaiłam, że tata dzwoni. Popatrzyłam na Marco, a ten poprosił abym odebrała, powiedziałam do taty:
- Hej tato co tam?-
- Wszystko ok a co u was Reus trzymał rączki przy sobie?-
- Tak, no pewnie, że tak.-
- Mogłabyś już wracać do domu, bo zaraz wychodzę na trening i każ Reusowi też się zbierać.-
- Jasne.-
- Do zobaczenia.-
- Pa, pa tato.- powiedziałam Marco, że mój tata kazał zbierać się na trening, a chłopak zaproponował mi, że odwiezie mnie do domu. Pożegnałam się z chłopakiem i udałam się do swojego pokoju wcześniej witając się z tatą. 


*Jürgen *
Dzisiaj jechałem razem z Reusem na trening. Popytałem go trochę o moją córkę co wczoraj robili. Wydawało mi się, że coś ukrywa. Nie wgłębiałem się w to jednak. Do domu musiałem wracać sam bo Marco miał coś do załatwienia na mieście. Nie pytałem o co chodzi bo to nie moja sprawa. Wchodząc do domu poczułem woń mojej ulubionej potrawy polskiej - pierogów. 

*Andrea*
Jadłam z tatą pierogi kiedy do drzwi ktoś zapukał. Powiedziałam:
- Ja otworzę.- poszłam do drzwi, lecz nikogo tam nie zastałam. Na wycieraczce stał mały wiklinowy koszyk. A na małym kocyku który coś przykrywał była karteczka z napisem "Andrea". Odchyliłam kocyk bo coś pod nim zaczęło się ruszać. Gdy już to zrobiłam ujrzałam...szczeniaka Husky Syberyjskiego. Na szyi szczeniak miał różową wstążkę. Z tył kartki było napisane:

Droga Andreo to jest mój mały prezent dla ciebie z okazji twojego przyjazdu do Dortmundu. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Jak mówiłaś psy mają czuja do ludzi, więc na pewno szybko się polubicie. Pies to też dobry kompan do wysłuchania twoich najskrytszych sekretów i lęków. Ja się na niego nie nadaję, ponieważ wynikają z tego nie ciekawe dla obu stron sytuacje. PS. to suczka nie ma imienia.
                                                                         Marco <3
Byłam na maxa zdziwiona. To znaczyło, że dla niego ten pocałunek nic nie znaczył i może się do mnie nie odzywać.  Zastanawiałam się nad imieniem chciałam dać jej na imię Borussia, ale jakbym szła z nią między kibicami to pies by zgłupiał. Postanowiłam dać jej na imię Dakota. Weszłam do salonu z psem na rękach. Tata gdy zobaczył psiaka powiedział:
- Od kogo to?-
- Od przyjaciela z okazji przyjazdu do Dortmundu. Wabi się Dakota.- w koszyku była też jej książeczka zdrowia z wszystkimi danymi. Muszę podziękować Marco na następnym treningu. 

poniedziałek, 5 maja 2014

Ogłoszenie

Witajcie drogie czytelniczki. Lecę do was z informacją, że nie będę dodawać  postów do 15.05.2014 z powodu najgorszego w życiu licealisty - matur. Mam nadzieję, że po tej przerwie dalej będziecie czytać moje blogi, a na razie trzymajcie kciuki.



Z poważaniem i pozdrowieniami Ewi Borussen

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 5

*Andrea*

Obudziłam się o 7:30. Znalazłam jakieś ciuchy i poszłam pobiegać. Tata powiedział mi jak dojść do Wesfallenpark, więc tam się udałam. Liczyłam po ciuchu, że może spotkam jakiegoś Borussen. Biegłam właśnie 4 km gdy nagle się z kimś zderzyłam. Poczułam, że lecę do tyłu. Bolały mnie pośladki, podniosłam wzrok i moim oczom ukazał się jeden z moich ulubionych Borussen. Mianowicie zderzyłam się z klatą samego Lewandowskiego. Tak wiem śmiesznie to zabrzmi. Chłopak uśmiechnął się do mnie, a po chwili podbiegła do nas jego żona. Bardzo lubiłam Anię czytałam jej każdy wpis na jej blogu. Jej rady co do żywienia i treningów stosowałam u siebie i muszę nieskromnie przyznać, że to dobre na wyrywanie facetów. Ja jednego wyrwałam, ale to była pomyłka. Markus to największa życiowa pomyłka. Zostawił mnie w najcięższym okresie życia. Ale wracając. Robert powiedział do mnie:
- Przepraszam nie zauważyłem Cię nic ci nie jest?- zapytał po niemiecku. Ja postanowiłam zrobić mu suprajsa i powiedziałam po polsku:
- Nie spoko żyję. Tylko w razie wypadku do polisy muszę dopisać zderzenia z piłkarzami BVB.-Ania i Robert uśmiechnęli się. Moja rodaczka zapytała po polsku:
- Jesteś z Polski?-
- Tak przeprowadziłam się tutaj z Krakowa.-
- Dawno?-
- Wiesz właściwie to 2 dni temu.-
- To bardzo dawno.-i we trójkę buchnęliśmy śmiechem. Państwo Lewandowscy zaproponowali mi wspólny bieg. Zdziwiło mnie to bo przecież nie każdej napotkanej dziewczynie to proponują. Postanowiłam zaryzykować i zapytałam się ich o to:
- Jednego nie rozumiem. Na pewno nie raz Robert wpadł na jakąś dziewczynę to chyba nie każdej proponowaliście wspólne bieganie?- Ania na to:
- Fakt, ale ty jesteś inna widać to już na pierwszy rzut oka. Po pierwsze nie rzuciłaś się na tego mojego kochanego capa jak yyy nie wiem jak to ująć.-
- Jak Paris Hilton na ostatnią parę szpilek od Versace? Lub jak Sęp na padlinę?-
- Tak dokładnie, a poza tym zaczęłaś z nami rozmawiać normalnie i żartowałaś to niespotykane.-
- Haha masz poczucie humoru.-
- Ty Lewy a ty przypadkiem nie masz dzisiaj treningu o 9:30.- powiedziałam patrząc w ekran mojego I-phona którego dostałam na 18 urodziny. Robert popatrzył na mnie jakbym była jakimś duchem i powiedział:
- Mam, a skąd wiesz?-
- To moja słodka tajemnica, z resztą nie chce o tym mówić bo i tak nie uwierzycie.- Ania na to:
- Zaryzykujemy.-
- Ok sami chcieliście. Lewy twój trener wyjechał kilka dni temu do polski bo miał jakieś sprawy rodzinne do załatwienia?-
- Tak, ale skąd o tym wiesz?-
- To ja byłam tą sprawą rodzinną. Nazywam się od kilku dni z resztą Andrea Klopp.- Lewy na to:
- Naprawdę?-
- Tak moja mama zmarła miesiąc temu i wysłała list do taty. I powiedziała mu o mnie.- na wspomnienie mamy łza poleciała po moim policzku. Lewy doskonale wiedział co czuję on był w podobnej sytuacji jak ja. Lewy powiedział:
- Chcesz iść ze mną na trening?-
- Innym razem wpadnę, teraz niezbyt komfortowo się czuję aby wyjść do ludzi. Fakt przez ponad 1,5 godz. biegaliśmy trudno czuć się świeżo w takim wypadku. Weszłam do domu i udałam się do łazienki. Biorąc prysznic usłyszałam piosenkę która była dzwonkiem na moim telefonie. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjęcie taty i napis „Tatuś <3” zaśmiałam się sama do siebie i odebrałam:
- Hej tata co tam?-
- Wszystko w porządku. Czemu nie ma cię na treningu? Chciałaś przyjść.-
- Wiem ale długo biegałam z Robertem i Anią i nie zdążyłam się odświeżyć aby zdążyć na trening.-
- Aha, Andi ja się trochę spóźnię bo mam kilka spraw do załatwienia.-
- Spoko, nie ma problemu co ci zrobić na obiad?-
- Coś po polsku.-
- Spoko, ale to trochę zajmie.-

*Jürgen*
Jechałem właśnie po odbiór nowego auta i motoru dla Andrei. Mam nadzieję, że design samochodu spodoba się jej. Na rejestracji ma mieć napisane "AK BVBF 2014" załatwienie samochodu i motoru zajęło mi dwie godz. co mojego planu zeswatania Reusa i mojej córki no cóż nic z tego. Reus znalazł sobie dziewczynę podobno piłkarkę. Mam nadzieję, że mu się powiedzie chociaż wolałbym aby Andi była jego dziewczynom. Ale jak to Andi czasami mówi "Nie wszystko babce co się babce zachce." Chciałbym aby moja córka była szczęśliwa, ale nic nie mogę robić na siłę.

*Marco*
Szykuję się właśnie na spotkanie z Tarą. To naprawdę fajna dziewczyna. Ale zapomniałem o jednym z kim ja zostawię Mike'a. Nie wiem o której wrócę, postanowiłem sięgnąć po trenerowską pomoc. Zadzwoniłem więc do trenera Kloppa i zapytałem czy nie zna kogoś kto mógłby i chciał zaopiekować się Mike'iem. Usłyszałem jak do kogoś mówi Andi i że piłkarz potrzebuje pomocy przy psie. Potem powiedział do mnie:
- Marco, za 10 min przyjdzie Andrea.- i się rozłączył szukając ubrania. Myślałem co to za Andrea. Po dokładnie 10 min. usłyszałem dzwonek do drzwi zszedłem na dół nie zważając na to, że jestem w samych spodniach. Otworzyłem drzwi i mnie piorun po prostu strzelił. W moich drzwiach stał anioł w dodatku uśmiechał się do mnie od razu odechciało mi się iść na spotkanie z Tarą. W końcu anioł przemówił:
- Cześć jestem Andrea Klopp. Ale możesz mówić mi Andi. Mój tata prosił abym zajęła się twoim psem bo gdzieś wychodzisz.-
- Tak na randkę się szykuję.-
- Aha czyli chcesz się tak pokazać dziewczynie. Cóż pomysł genialny ona już jest twoja, tylko wiesz w nocy będzie troszkę zimniej niż teraz. Do ty spodni pasuje biała koszulka z Kaczorem Donaldem.-
- Dzięki, jesteś spokrewniona z trenerem?-
- Jestem jego córką, ale to długa historią innym razem ci opowiem.-
- O to spotkamy się jeszcze?-
- Tak. Przeprowadziłam się tu z Polski ale od 6 lat jestem Borussen.-
- Jak na obcokrajowca to długo.-
- Dzięki.- wtedy Mike przybiegł do nas z podwórka poskakał trochę koło Andi i wręcz łasił się do niej. Polubił ją. A Ani w ogóle nie przeszkadzało to, że w domu będzie musiała prać sobie ciuchy. Powiedziała do mnie:
- O to Husky Syberyjski. Jaki piękny.-
- Lubisz psy?-
- Kocham szczególnie myśliwskie odstraszają nachalnych i wrednych adoratorów.- uśmiechnąłem się ta dziewczyna była bardzo fajna ,miała poczucie humoru i była taka naturalna. Idealna. Powiedziałem do niej:
- Życz mi powodzenia.-
-Jasne.-
- A jakbyś zgłodniała lub coś w tym stylu to czuj się jak u siebie. Karma i przekąski dla Mike'a są za tymi drzwiami.-
- Marco?-
- Tak.-
- Pomyślałam, że nie wpadniesz na ten pomysł,a na randce pasowałby mieć kwiatki, więc przyniosłam ci konwalii mam nadzieję,że nie masz mi za złe?-
- Dzięki wielkie za pomoc. Faktycznie byłaby klapa. Dziękuję ci bardzo.- i nie wiem czemu, ale pocałowałem ją w policzek. Ona powiedziała:
- Całusy zostaw dla swojej dziewczyny. Powodzenia na randce.-
-Dzięki pa.- i wyszedłem z domu. Po 10 min byłem już w restauracji. Nie musiałem długo czekać na Tarę. 

*Andrea* 
Świetnie bawiłam się z Mike'iem to naprawdę super pies. Na podwórku była super pogoda więc postanowiłam wyjść z psem do ogrodu i dać mu trochę orzeźwienia.Na szczęście miałam ubrania które szybko schną. Kiedy trawnik był cały mokry pośliznęłam się i wąż ogrodowy wypadł mi z ręki, a Mike postanowił się zemścić. Byłam mokrusieńka.Po ok 2 godz. zabawy do ogrodu wszedł gospodarz miał nie tęgą minę. Pomyślałam "Czyżby randka się nie udała?". Poprosiłam Marco o suszarkę i wysuszyłam nią psa. Następnie udaliśmy się do salonu i postanowiłam delikatnie wybadać teren. Powiedziałam do Marco:
- Jak było na randce. Co tak krótko?-?
- Krótko?! To była wieczność. Koszmar.-
- Aż tak źle?-
- Powiedz mi czemu wy takie jesteście?-
- My?-
- Źle się wyraziłem. Czemu kobietom zależy tylko na kasie?-
- Wiesz niektórzy są tacy, że nie patrzą na piękno duszy i umysłu tylko na piękno portfela.-
- To ma sens. To powiedz mi jak to z tobą jest. Jak się znalazłaś w Dortmundzie.-
- Moja mama zmarła jakiś czas temu na raka. Bardzo to przeżyłam. Zostawił mnie chłopak, bo jak to ujął "Nie chce się z sierotą zadawać". Bolało naprawdę. Okazało się, że mama przed śmiercią wysłała list do mojego taty i wszystko mu wytłumaczyła. Tata przyjechał do mnie do Polski i zabrał mnie tutaj.-
- Wow tyle przeszłaś współczuję ci naprawdę, a jaki miałaś kontakt z mamą?-
- Bardzo dobry. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.-
- A czym się interesujesz?-
- Piłką nożną, motoryzacją, mixowaniem muzyki, tańcem nowoczesnym i footballowym freestylem.-
- Co to takiego ten freestyle?-
- Wykonywanie trików z piłką do nogi.-
- Masz dużo ciekawych zainteresowań. A grasz na czymś.-
- Oprócz nerwów.-
- Haha tak.-
- Perkusja, gitara akustyczna, fortepian, pianino i gitara basowa.-
- Musisz mnie nauczyć grać na akustycznej gitarze bo kiedyś dostałem na gwiazdkę fajną gitarę, ale się zakurzyła.-
- Spoko. A nie chcesz nauczyć się grać na fortepianie?-
- Jakoś mnie nie ciągnie.-

*Marco*
 Rozmawialiśmy bardzo długo, zupełnie zapomniałem o fatalnej randce. Nim się zorientowałem była 23:45. Zaproponowałem Andi nocleg aby nie wracała o tej porze. Po wielu namowach zgodziła się i wysłała sms-a do taty, że zostaje u mnie na noc. Nie miałem wtedy pojęcia jak to się może dla nas skończyć. 

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 4


*Andrea*
\Wstałam ok 5:30 i zrobiłam nam śniadanie. O 7:30 mieliśmy samolot do Dortmundu. Już nie mogłam się doczekać. Walizkę zaniosłam do korytarza. Resztę rzeczy spakowałam do kartonów, które mają dojść pocztą do Dortmundu. Byliśmy właśnie na lotnisku i czekaliśmy na odprawę. W końcu wsiedliśmy do samolotu i polecieliśmy do Dortmundu. Po 90 min lotu wylądowaliśmy na Dortmundzkiej ziemi. Wzięliśmy bagaże i taksówką pojechaliśmy do mojego nowego domu czyli tak ogólnikowo do domu mojego taty. Okazało się, że nie muszę mieszkać w akademiku ponieważ mam blisko na uczelnię. Po wejściu do domu tata powiedział:
- To co Andi chciałabyś iść na stadion?-
- Serio?-
- No jasne, a potem pójdziemy na zakupy.-
- Ale jakie?-
- Pokój musisz sobie urządzić, a to prawda że interesujesz się motorami?-
- Tak, szczególnie podoba mi się Suzuki GSX-R 1000 z 2014 roku.-
- Aha nie wiedziałem, że dziewczyna zna się na motorach i je lubi.-
- Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz o mnie tato.- i posłałam uśmiech w jego stronę.

*Marco*
Jak co dzień biegałem razem z Mike’iem po parku. W pewnym momencie na  kogoś wpadłem i usłyszałem jak ten ktoś upada na ziemię. Przeniosłem swój wzrok na moją ofiarę. Była to bardzo piękna dziewczyna z długimi czarnymi włosami. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Przepraszam Cię. Nie zauważyłem Cię. Może w ramach przeprosin da się pani zaprosić na kawę?-
- Yyy z chęcią, ale żadna pani tylko Tara.-
- Marco miło mi.-
- Wiesz trudno Cię nie znać. Obracam się w środowisku piłkarskim, więc wiem to i owo.-
-Naprawdę?-
- Tak, jestem piłkarką.- myślałem, że padnę  z wrażenia dziewczyna grająca w piłkę anioł mi z nieba spadł. Powiedziałem do niej:
- Wow pierwszy raz widzę dziewczynę która gra w piłkę. A grasz w jakimś klubie?-
- Tak, od wczoraj jestem zawodniczką Borussi Dortmund, przeniosłam się tu z FC Barcelony.-
- A jaka pozycja?-
- Napastnik lub ofensywny pomocnik.-
- O to tak jak ja.- Tara była naprawdę super dziewczyną. Ale zdziwiło mnie to, że Mike na nią warczał. Starałem się go uspokoić, ale nie wychodziło mi to. Umówiłem się z Tarą na spotkanie jutro o 16:30. Wróciłem do domu z uśmiechem na ustach. Może to w końcu jakaś normalna dziewczyna. W pewnym momencie usłyszałem telefon. Popatrzyłem na wyświetlacz i zobaczyłem nazwę „Tatuś Kloppo” od razu odebrałem i powiedziałem:
- Witam trenera, jak tam wszystko się udało w Polsce?-
- Tak dzięki Marco. Mam pytanie w jakiej cenie można kupić
Suzuki GSX-R 1000 z 2014 roku?-
- Yyy to mnie teraz trener zdziwił.-
- Wiem, że ty się tym bardzo interesujesz, więc dzwonię do ciebie.-
- Z tego co wiem to cena z tego rocznika waha się między 45 tys. a 51 tys. euro. A mogę spytać co trenera tak wzięło?-
- Ciekawość.-
- Aha, a kiedy wraca pan do nas?-
- Pojutrze o 9:30 trening.-
- Tak jest.- pogadałem jeszcze chwilę z trenerem i udałem się na zakupy bo jak zawsze nie miałem nic w lodówce. Po powrocie zrobiłem sobie kolację i postanowiłem oglądnąć nowy film Marvela „Kapitan America: Zimowy żołnierz.” Po filmie udałem się w kimę.

* Jürgen*

Chciałem sprawić prezent córce za to, że przez tyle lat nie znała ojca. Oprócz auta dostanie też motor. Porównałem sobie w głowie charakter Andrei i niektórych piłkarzy z mojej drużyny. Według mnie tworzyłaby idealną parę z Marco. Mają podobne upodobania i charaktery. A, że Marco jest jednym z jej ulubionych piłkarz to na pewno byłaby szczęśliwa. Udałem się do pokoju który teraz miała w swoim posiadaniu Andi i zauważyłem, że siedzi przed laptopem i nad czymś myśli ma wtedy charakterystyczną minę. Powiedziałem do niej:
- Co robisz córeczko?-
- Planuje wystrój pokoju.-
- Jak?-
- Na specjalnym programie komputerowym. Obróciła ekran w moją stronę i zobaczyłem, że cały pokój ma klimat Westfalskiej drużyny. Zauważyłem, że ma jeszcze otwartą jedną kartę zapytałem jej:
- A tam co masz otwarte?- tak ojcowska ciekawość
- A to? Takie moje hobby.- na ekranie wyświetlił się obrazek konsoli dla DJ-ów
- Masz ciekawe zainteresowania.-
- Dzięki tato. Jestem już zmęczona położę się, dobranoc.-
- Dobranoc słońce.- 

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 3

*Andrea*
Dalej nie może to do mnie dotrzeć. Jürgen Klopp to mój ojciec to nierealne wręcz. Ale bardzo się cieszę w końcu nie będę sama na świecie. Pojutrze lecę do Dortmundu zacząć życie od nowa. Mam nadzieję, że będzie ono lepsze bez bólu i cierpienia. Muszę się spakować. Pakowałam się do 3:30 nad ranem. Ledwo wczołgałam się do łóżka i zasnęłam. Obudziłam się o 11:30 spojrzałam na zegarek i pomyślałam. "Ło kurwa no to tatuś głodny siedzi na dole." Zbiegłam ze schodów z prędkością Aubameyanga i weszłam do kuchni. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam tatę siedzącego przy stole i pijącego kawę. Jak on ekspres obsłużył? Powiedziałam do niego:
- Część tato przepraszam, że tak późno wstałam ale pakowałam się do 3:30.-
- Nic się nie stało. Mogę Cię o coś zapytać?-
- Jasne.-
- Co chciałabyś studiować?-
- Szczerze, ale uprzedzam nie śmiej się.-
- Dobrze.-
- Chciałam zawsze pracować w dziale PR w BVB, wiesz obmyślać kampanię promocyjne drużyny itp.-
- To bardzo interesujące, a masz jakieś kursy?-
- No jasne. Przyniosę ci dyplomy i certyfikaty.- gdy je przyniosłam tata je przeczytał i powiedział:
- Robiłaś kurs na Harwardzie?-
- Yhm.-
- Jestem pod wrażeniem. Co ty na to aby pracować u nas jako konsultant ds. PR?-
- Naprawdę?!-
- Masz świetne kwalifikacje. Ty i BVB na tym zyska co ty na to?-
- Pewnie!-
- Oczywiście wszystkie papiery podpiszemy w biurze BVB, na początek będziesz konsultantem, a potem kto wie kto wie. Może nawet szefową działu PR.-
- Szefowa Andrea Ko...- nie zdążyłam dokończyć bo przerwał mi tata:
- Andrea Klopp chciałaś powiedzieć?-
- Yyy...eee.-
- Tak myślałem, że się przejęzyczyłaś.


*Jürgen *
Okazało się, że mam strasznie zdolną córkę w końcu nie każdy kończy kurs na Harwardzie w wyróżnieniem. Byłem z niej dumny. Wiem, że jest kreatywną osobą widziałem jej prace. A nasza reklama zawsze utykała. A Andi może wprowadzi w nią trochę życia. Już nie mogę się doczekać aż zabiorę ją do Dortmundu. Pokażę jej stadion wszystko chciałbym żeby się uśmiechała jak najczęściej. Nie wiem czy ma chłopaka, ale jeżeli nie to mam kilku wolnych chłopaków w klubie może któryś jej się spodoba. Pokój Andi urządzi sobie według swojego uznania. Muszę jej samochód kupić i już chyba wiem jaki. Sam poszedłem się pakować.

*Marco*
Pierwszy raz w życiu tęsknię za trenerem. Teraz nie ma żadnego fanu na treningach, ale z tego co się dowiedziałem to już jutro wraca. Może przygotujemy mu jakąś niespodziankę na powitanie jeszcze nie wiem, ale trzeba nad tym pomyśleć. Biegałem właśnie z Mike'iem po parku biegliśmy właśnie 3 km i zaraz do domu. Zawsze po prysznicu ja i Mike kładziemy się na kanapie w salonie i odpoczywamy. To był ciężki dzień muszę przyznać.