sobota, 3 maja 2014

Rozdział 5

*Andrea*

Obudziłam się o 7:30. Znalazłam jakieś ciuchy i poszłam pobiegać. Tata powiedział mi jak dojść do Wesfallenpark, więc tam się udałam. Liczyłam po ciuchu, że może spotkam jakiegoś Borussen. Biegłam właśnie 4 km gdy nagle się z kimś zderzyłam. Poczułam, że lecę do tyłu. Bolały mnie pośladki, podniosłam wzrok i moim oczom ukazał się jeden z moich ulubionych Borussen. Mianowicie zderzyłam się z klatą samego Lewandowskiego. Tak wiem śmiesznie to zabrzmi. Chłopak uśmiechnął się do mnie, a po chwili podbiegła do nas jego żona. Bardzo lubiłam Anię czytałam jej każdy wpis na jej blogu. Jej rady co do żywienia i treningów stosowałam u siebie i muszę nieskromnie przyznać, że to dobre na wyrywanie facetów. Ja jednego wyrwałam, ale to była pomyłka. Markus to największa życiowa pomyłka. Zostawił mnie w najcięższym okresie życia. Ale wracając. Robert powiedział do mnie:
- Przepraszam nie zauważyłem Cię nic ci nie jest?- zapytał po niemiecku. Ja postanowiłam zrobić mu suprajsa i powiedziałam po polsku:
- Nie spoko żyję. Tylko w razie wypadku do polisy muszę dopisać zderzenia z piłkarzami BVB.-Ania i Robert uśmiechnęli się. Moja rodaczka zapytała po polsku:
- Jesteś z Polski?-
- Tak przeprowadziłam się tutaj z Krakowa.-
- Dawno?-
- Wiesz właściwie to 2 dni temu.-
- To bardzo dawno.-i we trójkę buchnęliśmy śmiechem. Państwo Lewandowscy zaproponowali mi wspólny bieg. Zdziwiło mnie to bo przecież nie każdej napotkanej dziewczynie to proponują. Postanowiłam zaryzykować i zapytałam się ich o to:
- Jednego nie rozumiem. Na pewno nie raz Robert wpadł na jakąś dziewczynę to chyba nie każdej proponowaliście wspólne bieganie?- Ania na to:
- Fakt, ale ty jesteś inna widać to już na pierwszy rzut oka. Po pierwsze nie rzuciłaś się na tego mojego kochanego capa jak yyy nie wiem jak to ująć.-
- Jak Paris Hilton na ostatnią parę szpilek od Versace? Lub jak Sęp na padlinę?-
- Tak dokładnie, a poza tym zaczęłaś z nami rozmawiać normalnie i żartowałaś to niespotykane.-
- Haha masz poczucie humoru.-
- Ty Lewy a ty przypadkiem nie masz dzisiaj treningu o 9:30.- powiedziałam patrząc w ekran mojego I-phona którego dostałam na 18 urodziny. Robert popatrzył na mnie jakbym była jakimś duchem i powiedział:
- Mam, a skąd wiesz?-
- To moja słodka tajemnica, z resztą nie chce o tym mówić bo i tak nie uwierzycie.- Ania na to:
- Zaryzykujemy.-
- Ok sami chcieliście. Lewy twój trener wyjechał kilka dni temu do polski bo miał jakieś sprawy rodzinne do załatwienia?-
- Tak, ale skąd o tym wiesz?-
- To ja byłam tą sprawą rodzinną. Nazywam się od kilku dni z resztą Andrea Klopp.- Lewy na to:
- Naprawdę?-
- Tak moja mama zmarła miesiąc temu i wysłała list do taty. I powiedziała mu o mnie.- na wspomnienie mamy łza poleciała po moim policzku. Lewy doskonale wiedział co czuję on był w podobnej sytuacji jak ja. Lewy powiedział:
- Chcesz iść ze mną na trening?-
- Innym razem wpadnę, teraz niezbyt komfortowo się czuję aby wyjść do ludzi. Fakt przez ponad 1,5 godz. biegaliśmy trudno czuć się świeżo w takim wypadku. Weszłam do domu i udałam się do łazienki. Biorąc prysznic usłyszałam piosenkę która była dzwonkiem na moim telefonie. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjęcie taty i napis „Tatuś <3” zaśmiałam się sama do siebie i odebrałam:
- Hej tata co tam?-
- Wszystko w porządku. Czemu nie ma cię na treningu? Chciałaś przyjść.-
- Wiem ale długo biegałam z Robertem i Anią i nie zdążyłam się odświeżyć aby zdążyć na trening.-
- Aha, Andi ja się trochę spóźnię bo mam kilka spraw do załatwienia.-
- Spoko, nie ma problemu co ci zrobić na obiad?-
- Coś po polsku.-
- Spoko, ale to trochę zajmie.-

*Jürgen*
Jechałem właśnie po odbiór nowego auta i motoru dla Andrei. Mam nadzieję, że design samochodu spodoba się jej. Na rejestracji ma mieć napisane "AK BVBF 2014" załatwienie samochodu i motoru zajęło mi dwie godz. co mojego planu zeswatania Reusa i mojej córki no cóż nic z tego. Reus znalazł sobie dziewczynę podobno piłkarkę. Mam nadzieję, że mu się powiedzie chociaż wolałbym aby Andi była jego dziewczynom. Ale jak to Andi czasami mówi "Nie wszystko babce co się babce zachce." Chciałbym aby moja córka była szczęśliwa, ale nic nie mogę robić na siłę.

*Marco*
Szykuję się właśnie na spotkanie z Tarą. To naprawdę fajna dziewczyna. Ale zapomniałem o jednym z kim ja zostawię Mike'a. Nie wiem o której wrócę, postanowiłem sięgnąć po trenerowską pomoc. Zadzwoniłem więc do trenera Kloppa i zapytałem czy nie zna kogoś kto mógłby i chciał zaopiekować się Mike'iem. Usłyszałem jak do kogoś mówi Andi i że piłkarz potrzebuje pomocy przy psie. Potem powiedział do mnie:
- Marco, za 10 min przyjdzie Andrea.- i się rozłączył szukając ubrania. Myślałem co to za Andrea. Po dokładnie 10 min. usłyszałem dzwonek do drzwi zszedłem na dół nie zważając na to, że jestem w samych spodniach. Otworzyłem drzwi i mnie piorun po prostu strzelił. W moich drzwiach stał anioł w dodatku uśmiechał się do mnie od razu odechciało mi się iść na spotkanie z Tarą. W końcu anioł przemówił:
- Cześć jestem Andrea Klopp. Ale możesz mówić mi Andi. Mój tata prosił abym zajęła się twoim psem bo gdzieś wychodzisz.-
- Tak na randkę się szykuję.-
- Aha czyli chcesz się tak pokazać dziewczynie. Cóż pomysł genialny ona już jest twoja, tylko wiesz w nocy będzie troszkę zimniej niż teraz. Do ty spodni pasuje biała koszulka z Kaczorem Donaldem.-
- Dzięki, jesteś spokrewniona z trenerem?-
- Jestem jego córką, ale to długa historią innym razem ci opowiem.-
- O to spotkamy się jeszcze?-
- Tak. Przeprowadziłam się tu z Polski ale od 6 lat jestem Borussen.-
- Jak na obcokrajowca to długo.-
- Dzięki.- wtedy Mike przybiegł do nas z podwórka poskakał trochę koło Andi i wręcz łasił się do niej. Polubił ją. A Ani w ogóle nie przeszkadzało to, że w domu będzie musiała prać sobie ciuchy. Powiedziała do mnie:
- O to Husky Syberyjski. Jaki piękny.-
- Lubisz psy?-
- Kocham szczególnie myśliwskie odstraszają nachalnych i wrednych adoratorów.- uśmiechnąłem się ta dziewczyna była bardzo fajna ,miała poczucie humoru i była taka naturalna. Idealna. Powiedziałem do niej:
- Życz mi powodzenia.-
-Jasne.-
- A jakbyś zgłodniała lub coś w tym stylu to czuj się jak u siebie. Karma i przekąski dla Mike'a są za tymi drzwiami.-
- Marco?-
- Tak.-
- Pomyślałam, że nie wpadniesz na ten pomysł,a na randce pasowałby mieć kwiatki, więc przyniosłam ci konwalii mam nadzieję,że nie masz mi za złe?-
- Dzięki wielkie za pomoc. Faktycznie byłaby klapa. Dziękuję ci bardzo.- i nie wiem czemu, ale pocałowałem ją w policzek. Ona powiedziała:
- Całusy zostaw dla swojej dziewczyny. Powodzenia na randce.-
-Dzięki pa.- i wyszedłem z domu. Po 10 min byłem już w restauracji. Nie musiałem długo czekać na Tarę. 

*Andrea* 
Świetnie bawiłam się z Mike'iem to naprawdę super pies. Na podwórku była super pogoda więc postanowiłam wyjść z psem do ogrodu i dać mu trochę orzeźwienia.Na szczęście miałam ubrania które szybko schną. Kiedy trawnik był cały mokry pośliznęłam się i wąż ogrodowy wypadł mi z ręki, a Mike postanowił się zemścić. Byłam mokrusieńka.Po ok 2 godz. zabawy do ogrodu wszedł gospodarz miał nie tęgą minę. Pomyślałam "Czyżby randka się nie udała?". Poprosiłam Marco o suszarkę i wysuszyłam nią psa. Następnie udaliśmy się do salonu i postanowiłam delikatnie wybadać teren. Powiedziałam do Marco:
- Jak było na randce. Co tak krótko?-?
- Krótko?! To była wieczność. Koszmar.-
- Aż tak źle?-
- Powiedz mi czemu wy takie jesteście?-
- My?-
- Źle się wyraziłem. Czemu kobietom zależy tylko na kasie?-
- Wiesz niektórzy są tacy, że nie patrzą na piękno duszy i umysłu tylko na piękno portfela.-
- To ma sens. To powiedz mi jak to z tobą jest. Jak się znalazłaś w Dortmundzie.-
- Moja mama zmarła jakiś czas temu na raka. Bardzo to przeżyłam. Zostawił mnie chłopak, bo jak to ujął "Nie chce się z sierotą zadawać". Bolało naprawdę. Okazało się, że mama przed śmiercią wysłała list do mojego taty i wszystko mu wytłumaczyła. Tata przyjechał do mnie do Polski i zabrał mnie tutaj.-
- Wow tyle przeszłaś współczuję ci naprawdę, a jaki miałaś kontakt z mamą?-
- Bardzo dobry. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.-
- A czym się interesujesz?-
- Piłką nożną, motoryzacją, mixowaniem muzyki, tańcem nowoczesnym i footballowym freestylem.-
- Co to takiego ten freestyle?-
- Wykonywanie trików z piłką do nogi.-
- Masz dużo ciekawych zainteresowań. A grasz na czymś.-
- Oprócz nerwów.-
- Haha tak.-
- Perkusja, gitara akustyczna, fortepian, pianino i gitara basowa.-
- Musisz mnie nauczyć grać na akustycznej gitarze bo kiedyś dostałem na gwiazdkę fajną gitarę, ale się zakurzyła.-
- Spoko. A nie chcesz nauczyć się grać na fortepianie?-
- Jakoś mnie nie ciągnie.-

*Marco*
 Rozmawialiśmy bardzo długo, zupełnie zapomniałem o fatalnej randce. Nim się zorientowałem była 23:45. Zaproponowałem Andi nocleg aby nie wracała o tej porze. Po wielu namowach zgodziła się i wysłała sms-a do taty, że zostaje u mnie na noc. Nie miałem wtedy pojęcia jak to się może dla nas skończyć. 

4 komentarze:

  1. Nieźle ;) Sytuacja dość szybko się rozwija...Papa Kloppo ucieszy się , że tych dwoje przypadło sobie do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do mnie na trójeczkę http://new-life-with-you-baby.blogspot.com. Pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń