czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 19

                            WŁĄCZ PRZED CZYTANIEM

*Marco* dwa miesiące później
Tak dzisiaj jest ten dzień. Dzisiaj mam zamiar oświadczyć się mojej ukochanej. Wiedzą o tym tylko moi rodzice i tata Andrei (którego musiałem poprosić o zgodę) trener słysząc moje pytanie odpowiedział tylko:
- No co tak długo Reus?-
- Tak jakoś wyszło.- mam plan co do oświadczyn Ania wybadała teren w sensie dyskretnie popytała Andi jaka jest jej wymarzona sceneria oświadczyn. Nie pomyliłem się w swoich domysłach, Ani powiedziała mi, że Andi marzy o oświadczynach na stadionie. Julkę wkręcam dzisiaj dziadkowi Kloppowi, a z Andi jestem umówiony na 20:30. Pierścionek kupiłem dwa miesiące temu. Pomagała mi dziewczyna Mario - Ann. 

kilka godzin później *Andi*
Marco zaprosił mnie na kolację na 20:30. Ma po mnie przyjechać bo jestem w swoim rodzinnym domu, ponieważ daję tacie ostatni instrukcję co do zajęcia się Julcią. Miałam przyszykowaną sukienkę. Włosy uczesałam w loki i pomalowałam (o dziwo) paznokcie. Na nogi ubrałam moje ulubione sandałki. Gdy skończyłam wszystko usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzył jej tata trzymając na rękach Julcię. Do salonu wszedł Marco i powitał się z moim tatą i z Juleczką. Do Julki powiedział:
- Córeczko trzymaj kciuki za tatusia.- ja weszłam do salonu i powiedziałam:
- A czemu ma trzymać za ciebie kciuki?-
- Yyyy...eee... nie wiem co powiedzieć wyglądasz niesamowicie.-
- A dziękuję ty też nie wyglądasz jak ósme dziecko ciecia.- no bo jak można nie pochwalić Reusa w garniturze? No jak? I wszyscy obecni zaczęli się śmiać. Marco powiedział:
- No to komu w drogę temu gitara.- wsiedliśmy razem do mojego ulubionego samochodu Reusa. Gdy podjechaliśmy Marco powiedział:
- Kochanie muszę ci zawiązać oczy. Mogę?-
- Ufam ci, więc możesz, ale mnie nie zabij.-
- Obiecuję kochanie.- po chwili na moich oczach widniała opaska. Marco wysiadł z samochodu, otworzył mi drzwi i pomógł mi wysiąść. Szliśmy bardzo powoli. Trwało to trochę czasu wiedziałam, że idziemy po schodach. W końcu stanęliśmy i Marco powiedział do mnie:
- Jeszcze nie zdejmuj. Muszę ci coś powiedzieć.-
- Słucham Cię Marco.-
- Jesteśmy ze sobą od jakiegoś czasu. Odkąd cię poznałem skradłaś wszystkie moje myśli. Śniłaś mi się każdej nocy. W przyszłości chcę mieć z tobą jeszcze więcej dzieci oprócz Julki, więc mam do ciebie pytanie.- i wtedy Marco odwiązał mi opaskę. Zauważyłam, że jesteśmy na SIP-ie, Marco powiedział mi na ucho:
- Popatrz na murawę.- momentalnie mój wzrok powędrował w tamto miejsce, po sekundzie zorientowałam się co jest na murawie. Było tam mnóstwo piłek, a z nich był utworzony napis: "Andi kocham Cię <3 Wyjdziesz za mnie?" to było po polsku, ale się Marco napracował. Odwróciłam się w stronę blondyna który klęczał przede mną, a w ręce trzymał pudełeczko w kształcie serca, a w nim znajdował się najpiękniejszy pierścionek jaki widziałam. Byłam w szoku. Powiedziałam do Marco:
- Tak, oczywiście kocham Cię.- Marco założył mi na palec pierścionek po czym wstał i pocałował mnie. Powiedziałam do niego:
- Dziękuję. Lepszych oświadczyn nie mogłam sobie wymarzyć.-
- Ale to nie koniec. Jeszcze kolacja. Dla wyjątkowej kobiety w wyjątkowym miejscu.-
- No tak jakby Marco nie zjadł to by nie było.-
- Wiem i za to mnie kochasz.-
- Oj nie tylko za to.- gdy zeszliśmy na murawę Marco znów zawiązał mi coś na oczach. Po czym znów mnie gdzieś prowadził, po chwili moje oczy znów widziały światło, ale teraz to już totalnie odebrało mi mowę. Otóż znajdowaliśmy się w szatni BVB, gdzie znajdował się stół okryty białym obrusem, a wszędzie w okół były rozsypane płatki czerwonych róż. Po prostu szok, nie wiedziałam co powiedzieć. Na stole były dwa zestawy do wykwintnej kolacji, a w specjalnym pojemniku chłodził się szampan. Marco odsunął krzesło i poprosił abym usiadła. On po chwili zrobił to samo. Nałożył na mój talerz kawałeczek schabu (podobno jego mama robiła) do tego ziemniaczki z koperkiem i surówka z marchewek i jabłek. Muszę przyznać, że to było genialne, potem Marco otworzył szampana (w kieliszkach były już kawałki truskawek) nalał mi i sobie i powiedział:
- To za co pijemy?-
- Za wspólną, dłuugą i szczęśliwą przyszłość.- ja upiłam tylko małego łyka bo karmiłam Julcię. Powiedziałam do Marco:
- Masz może aparat?-
- W samochodzie, a co?-
- Ja muszę to uwiecznić. Ten napis i wystrój szatni proszę.-
- Już biegnę po aparat.- po chwili przyszedł z aparatem,  statywem i kilkoma obiektywami. Zarówno ja jak i mój NARZECZONY pasjonowaliśmy się fotografią. Poszłam z powrotem na trybuny i uwieczniłam ten cudny napis. Potem Marco zrobił mi zdjęcie na jego tle, a następnie strzeliliśmy sobie wspólną fotkę na tle jego prośby z tym, że ja i Marco ułożyliśmy dłonie w połowy serca i złączyliśmy je razem i pocałowaliśmy się. Dokładnie wiedziałam po ilu sekundach zdjęcie będzie zrobione. Muszę przyznać, ze wyszło wspaniale. Potem uwolniłam aparat ze statywu i zmieniłam obiektyw poszłam do szatni i zrobiłam zdjęcie. Następnie poszliśmy na boisko i musieliśmy posprzątać piłki. Ja biegałam po murawie na bosaka i kopałam piłki do bramki co oczywiście na zdjęciach uwieczniał Marco. Połowa piłek była już posprzątana, więc nadeszła kolej Reusa, on za to latał po boisku w lakierkach. Kilka razy wywinął orła co na szczęście udało mi się uwiecznić, jak nic zdobędzie parę lajków na facebooku. Potem zrobiliśmy zdjęcie naszych stóp, czyli Marco w lakierkach, a ja na boso. Już miałam nawet pomysły na podpisy do danych zdjęć. Gdy sprzątnęliśmy szatnię poszliśmy na parking gdzie stał samochód Reusa. Uwielbiałam jego auto. Czemu? Kocham szybką jazdę autem, ale tylko wtedy kiedy jadę sama lub z osobą powyżej 18 roku życia która lubi szybką jazdę. Nigdy nie przekroczę 80 km/h jadąc z dzieckiem. Powiedziałam do Marco:
- Kochanie mogę prowadzić?-
- No nie wiem.-
- Proszę.- i użyłam swojej słodkiej minki, której Marco zawsze ulegał. W końcu bo bójce z myślami powiedział:
- No dobrze obym tego nie żałował.- i rzucił mi kluczyki do auta w ciemności nic nie widziałam, więc chwilę obracałam kluczyk w dłoniach. Gdy w końcu znalazłam panel z przyciskami poczułam dłonie Marco na swojej talii. Chłopak obrócił mnie tyłem do auta, oparł o nie i z wielką łapczywością wpił się w moje usta. Ja z chęcią oddawałam każdy jego pocałunek. Po jakiś 5 minutach oboje z niechęcią oderwaliśmy się od siebie. Marco udała się na miejsce pasażera i wsiadł do samochodu. Ja wsiadłam po kilku sekundach do autka mojego lubego. Marco powiedział:
- Chcę dojechać do twojego domu żywy.- ja byłam w trakcie pisania sms-a do taty. Brzmiał on tak "Jedziemy do nas na noc zostaniesz z małą? Wynagrodzę ci to." od razu dostałam odpowiedź: "Tylko grzecznie mi tam." uśmiechnęłam się tylko do telefonu i odpaliłam samochód. Marco, aż wbiło w fotel słyszałam jak zaczął odmawiać Ojcze nasz. W kółko powtarzał "Ja chcę przeżyć" miałam ochotę walnąć go w łeb, ale nie miałam serca. Marco jest strasznym piratem drogowym, ale ze mną boi się jeździć. Ciekawe, gdy minęliśmy dom taty Marco spojrzał na mnie zdziwiony, widziałam to kątem oka, więc tylko się uśmiechnęłam. Dojechaliśmy w końcu do naszego domu, po czym wjechałam do garażu i zgasiłam samochód. Wysiadłam z niego i czekałam, aż szanowny pan Reus ruszy swój zgrabny tyłeczek. Marco wystartował z auta i pędem ruszył do domu. Znalazłam go w salonie gdzie klęczał na kolanach i powtarzał "Dzięki ci Święty Krzysztofie, że przeżyłem tą jazdę. Obiecuję, że zacznę jeździć wolniej." ja na to:
- Aha już to widzę ty i wolna jazda.-
- Kobieto z tobą to nawet Schumacher bałby się jechać.-
- To był komplement?-
- A jak ty to odbierasz?-
- Od ciebie jako komplement.-
- Aha to chyba dobrze, a czemu nie jesteśmy u twojego taty?-
- Cóż mojemu narzeczonemu należy się nagroda za kreatywność.- aż oczy mu się zaświeciły. 

WŁĄCZ
Chwyciłam lekko jego krawat i przyciągnęłam go do siebie. Jego usta zagościły na moich, pchał mnie w stronę ściany, po chwili poczułam, że dotykam plecami ścianę. Marco z pocałunkami zjechał na moją szyję, całował mnie przy okazji bawiąc się moimi włosami (kurde a ja tyle je układałam). Ja byłam w trakcie pozbawiania go marynarki. Gdy już marynarka od Dolce&Gabbana leżała na podłodze. Marco wracając do całowania moich ust wyszeptał mi do ucha:
- Pragnę Cię. Od samego początku.- oderwała się (z wielką nie chęcią) od niego podeszłam do schodów prowadzących do sypialni i miałam wewnętrzny ubaw z zdezorientowanej miny Reusa. W końcu był racz popatrzeć na mnie. Ja uśmiechnęłam się do niego i przygryzłam wargę. Po czym skinęłam palcem aby podszedł do mnie. Ten podchodził do mnie jakby był w jakimś amoku. Znów chwyciłam za jego krawat i pobawiłam się tą zabawną ozdobą w placach i zobaczyłam metkę Gucci. Prowadziłam Marco do sypialni niczym pieska na smyczy. Dotarliśmy do celu naszej wyprawy czyli sypialni. Marco od razu przyparł mnie do ściany i zachłannie wpił się w moje usta majstrując przy zamku od sukienki, a ja bawiłam się guzikami od jego koszuli, nie bawiłam się ale raczej się z nimi męczyłam. Muszę przyznać, ze Marco zabawnie wyglądał w samych spodniach od garnituru i taśmie na szyi. Moja sukienka opadła swobodnie na ziemię. Popchnęłam Lamę na łóżko i powoli do niego podchodziłam do niego. Usiadłam na nim i przyciągnęła go do siebie. On po chwili obrócił mnie tak, że przez chwilę leżał na mnie. Powiedziałam do niego:
- Kurde jaki ty ciężki jesteś.-
- Przepraszam kochanie, ale to moje mięśnie tyle ważą.- całował mnie dosłownie po każdym skrawku mojego ciała. Byłam w trakcie pozbywania się jego spodni gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, powiedziała do Marco (ledwo łapiąc oddech):
- Nie otwieraj.-
- Nie mam najmniejszego zamiaru.- ale walenie i dzwonienie do drzwi nie ustawało, więc baaaardzo nie chętnie wstaliśmy z łóżka i Marco założył na siebie jakąś koszulkę która leżała na podłodze, a ja  poszłam do łazienki po szlafrok (od aut. ten czarny). 

WŁĄCZ
Po chwili poszliśmy do drzwi i Marco z wielkim grymasem na twarzy otworzył drzwi, w których stało dwoje policjantów i Mario. Marco kiedy zobaczył naszego przyjaciela wyglądał tak jakby miał mu oczy wydrapać. Jeden z policjantów powiedział:
- Dobry wieczór państwu. Starszy aspirant Manuel Grieger. Mam przyjemność z panią Andreą Klopp?- odpowiedziałam:
- Tak to ja o co chodzi i czemu jest z panami nasz przyjaciel?-
- Możemy na chwilę wejść nie zajmiemy państwu dużo czasu.- Marco odpowiedział:
- No dobrze skoro to takie ważne to zapraszam.- usiedliśmy w salonie i aspirant powiedział:
- To ja może przejdę do Meritum sprawy. Państwa córka i pani ojciec zostali porwani, a w mieszkaniu konkretnie w sypialni znaleźliśmy tego pana.- i wskazał na Mario. Ja była w szoku momentalnie zbladłam, jak to ktoś porwała tatę i naszą Julcię. Jak to możliwe? Marco mówił za mnie bo ja nie byłam w stanie. 
- Od razu mogę panom powiedzieć, że Mario jest niewinny. Jest on najlepszym przyjacielem naszym oraz trenera, jak i również jest ojcem chrzestnym naszej córeczki.-
- Są państwo pewni, ze pan Mario nie ma z tym nic wspólnego?-
- Ręczę za niego.- rozkuli Mario, który był w kajdankach i mój przyjaciel usiadł obok mnie i od razu mnie mocno przytulił. Byłam w totalnej rozsypce. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. To była moja wina. Gdybyśmy od razu wrócili do domu nic by się nie stało, a tak to nie mam pojęcia co z nimi. Pozostała mi tylko modlitwa aby nic im się nie stało.  

--------------------------------------------------------------------------------------
Hejka dzisiaj długi rozdział sama nie wiem czemu. Bardzo proszę aby każda osoba która przeczyta ten rozdział pozostawiał komentarz, chociaż swa słowa. To dla mnie bardzo ważne. Pozdrawiam was ciepło. 

6 komentarzy:

  1. Tak fajnie się zapowiadało... myślę o nocy Marco i Andrei a tu dzwonek do drzwi i klops... Mam nadzieję, że szybko Jurgen i Julcia się znajdą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co napisać :) Rozdział cudowny, wspaniały.... mogłabym tymieniać w nieskończoność <3
    Ciesze się, że Marco oświadczył się Andi <3 Też bym chciała takie zaręczyny <3
    Marco się postarał. Jaki on kochany <3

    Co do porwania to mam nadzieję, że porwani znajdą się niedługo. I będą cali i zdrowi.
    Co tam Mario robił ?!?!
    Mam nadzieję, że nie maczał palcy w porwaniu.

    Dodaj jak najszybciej następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czy Mario maczał swe paluszki w porwaniu okaże się w następnym rozdziale, pozdrawiam i dzięki za koma.

      Usuń
  3. Rozdział jak i cały twój blog jest wspaniały :)
    Mam nadzieję że Jurgen z Julcią chcieli sobie zrobić z nich żarty a Ci policjanci nie są prawdziwi :D
    Nie mogę doczekać się następnego <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięi wielkie za koma i zapraszam na resztę blogów.

    OdpowiedzUsuń